Grzegorz Schetyna należy do najmniej lubianych polityków w naszym kraju. Potwierdzają to rankingi zaufania, w których szef PO plasuje się za takimi tuzami jak Paweł Kukiz, Zbigniew Ziobro, czy Antonii Macierewicz. Dlaczego zatem wyborcy tak mu nie ufają i nie darzą go sympatią? Paradoksalnie może to wynikać z jego… siły, ponieważ to na nim, jako faktycznym liderze opozycji koncentruje się niechęć, a niekiedy nawet nienawiść wszystkich zwolenników “dobrej zmiany”.
Czy jednak przewodniczący Platformy zasługuje na taką ocenę?
Trudno się nie zgodzić z tezą, że Schetyna jest jedną z najbardziej tajemniczych, a co za tym idzie z najbardziej nierozumianych postaci polskiej polityki. Nieufność do niego nie wynika bynajmniej z tego, że Schetyna nie jest politykiem skutecznym. Wręcz przeciwnie. Obecny przewodniczący Platformy nieraz udowodnił, że jest zwierzęciem politycznym przez duże Z, osobą która cechuje się sporą cierpliwością i determinacją w dążeniu do celu.
Schetyna zdaje się być politycznie niezniszczalny. Nie dał rady go wykończyć Donald Tusk u szczytu swojej potęgi, a każdy kto choć trochę śledzi sytuację polityczną w naszym kraju wie, że mocno próbował. Nie wykończył go też Kaczyński, który skierował cały aparat medialny na front walki o odesłanie zarówno Platformy, jak i jej przewodniczącego na śmietnik historii. Co więcej, Schetyna jako jedyny z opozycyjnych liderów nie dał się Kaczyńskiemu wyprowadzić w pole. Jeszcze niedawno Ryszard Petru negocjował z szefem PiS, publicznie ogłaszając, że widzi światełko w tunelu. To światełko okazało się zwiastować nadjeżdżający pociąg pancerny, który zmiótł Petru z politycznej mapy. Schetyna w tym co robi może nie jest efektowny, ale na pewno jest efektywny. Z drugiej strony Paweł Kukiz ze swoją formacją miał chrapkę być tzw. umiarkowaną opozycją, a stał się dla dobrej zmiany smaczną przystawką, którą PiS wcina kawałek po kawałku. PSL jest z kolei za mały i za słaby, żeby skutecznie rzucić wyzwanie rządzącym.
Jednym z najczęściej podnoszonych argumentów przez przeciwników Schetyny jest brak zdolności przywódczych, wystarczającej charyzmy, brak tego czegoś, czym w nadmiarze cechował się Donald Tusk. To prawda, że Schetyna nie porywa swoimi przemówieniami tłumów. Czy aby na pewno są to wystarczające powody, żeby skreślać go jako lidera największej partii opozycyjnej?
W obecnych kadencji charyzmą i energią w wystąpieniach publicznych tryskał swego czasu Ryszard Petru. Wszyscy dobrze wiemy, jak się to skończyło. Czy zatem wyborcy, którzy nie pałają do PiS miłością wolą wylansowanego człowieka w świetnie skrojonym garniturze, który wyuczony na licznych szkoleniach pięknie przemawia, dając się jednocześnie ogrywać Kaczyńskiemu jak dziecko, pokazując przy tym kompletny brak wyczucia i doświadczenia politycznego? Czy preferują jednak trochę nudnawego, mało efektownego i nieporywającego tłumów, ale dużo bardziej skutecznego i doświadczonego Schetynę, który przy wszystkich swoich niedociągnięciach nie daje się póki co unicestwić dobrej zmianie?
Przy wszystkich narzekaniach na obecnego lidera PO, to właśnie jemu udało się doprowadzić do koalicji z Nowoczesną, w ramach której obie partie pójdą wspólnie do nadchodzących wyborów samorządowych. Czyż nie tego właśnie chcieli wyborcy szeroko pojętego antyPiSu?
Może najwyższa pora zamiast skupiać się na wadach Schetyny, skupić się na jego zaletach i na tym jak można je wykorzystać do odsunięcia PiS od władzy?
Warto przypomnieć, że Schetyna natychmiast po objęciu funkcji przewodniczącego PO znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Po przegranych w fatalnym stylu wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku partii groził rozpad, co byłoby dla przeciwników PiS katastrofalne w skutkach. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której największą przeciwwagą dla Jarosława Kaczyńskiego byłaby Nowoczesna Ryszarda Petru i kilka skłóconych ze sobą mniejszych formacji powstałych z rozpadu PO. Schetynie udało się jednak utrzymać formację w ryzach i uniknąć rozpadu.
Działań przewodniczącemu nie ułatwiały mainstreamowe, liberalne media, które chętnie kpiły z jakichkolwiek prób zmiany strategii partii proponowanych przez Schetynę. Gdy ten latem 2016 roku stwierdził, że partia ma zarzucić tzw. konserwatywną kotwicę, był od razu wyszydzany przez większość publicystów, mimo iż trafnie zidentyfikował, że coraz więcej wyborców od państwa liberalnego woli wartości konserwatywne.
Nie inaczej było w przypadku stwierdzenia, że PO jest przeciwna przyjmowaniu uchodźców, które padło mimochodem z ust Schetyny wiosną 2017 roku. Na głowę przewodniczącego posypały się ze strony Tomasza Lisa i spółki gromy, zaś partia i jej szef stwierdziły, że wypowiedź była jedynie żartem. Czy aby na pewno? Brak szczucia na Schetynę mógłby pomóc rozbroić główną broń w arsenale PiS – strach przed uchodźcami. Póki co oni i tak nie chcą do nas przyjeżdzać, gdyż wolą bogate zachodnie państwa opiekuńcze. A tak Kaczyński dalej będzie straszył, że opozycja chce przyjmować uchodźców, a poparcie dla dobrej zmiany będzie tylko rosło.
Mówi się, że Schetyna nie jest urodzonym liderem, że kiepski z niego mówca. Jest w tym sporo prawdy, choć trzeba mu oddać, że w kwestii wypowiedzi publicznych odnotować można sporą poprawę. Zaś co do bycia liderem, to nie polega ono jedynie na pchaniu się na afisz, o czym brutalnie przekonał się Ryszard Petru. Byłego szefa Nowoczesnej zgubiło przesadne parcie na szkło, które w połączeniu z nieprzygotowaniem położyło się cieniem na jego karierze. Bardzo możliwe, że Schetyna to rozumie, dlatego też nie pcha się wszędzie, gdzie się tylko da. Co więcej, lider PO pokazał inną ważną cechę. Mianowicie umiejętność dzielenia się władzą i stawiania na młodych. To za jego rządów wiceszefem partii stał się przebojowy i lubiany Borys Budka, zaś kandydatem na prezydenta stolicy został cieszący się sporą popularnością w wśród centrowo-liberalnego elektoratu Rafał Trzaskowski.
Schetyna przez lata dał się poznać jako sprawny organizator. Jako sekretarz generalny PO walnie przyczynił się do budowy potęgi tej partii, działając jednak mocno w cieniu. Gdy Tusk wygrywał wybory w 2007 roku, to Schetyna w dużej mierze był ojcem tego sukcesu.
Złośliwi powiedzą oczywiście, że jest to koronny dowód na to, że obecny szef PO na lidera się nie nadaje, że jest idealnym człowiekiem od brudnej partyjnej roboty. W normalnych czasach zgodziłbym się z tą opinią w 100%. Ale obecne warunki do takich nie należą. Nie tylko rządzi PiS, ale robi to w sposób autorytarny, zaś gdyby nie przywództwo wewnętrzne Schetyny i jego umiejętność grania na zespół, Platforma najpewniej już dawno by się rozpadła…
fot. flickr/PO
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU