Solidarność realizuje starą zasadę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zakaz handlu w niedzielę okazuje się za mały jak na potrzeby związku. Stało się tak, ponieważ niekompetencja autorów ustawy była tak duża, że zanim weszła ona w życie, to już wymaga pilnej nowelizacji. Działacze wpadli bowiem na genialny pomysł, aby niedziela zaczynała się… jeszcze w sobotę, a kończyła w poniedziałek rano.
Ma być to sposób walki z planami niektórych wielkich sieci, które miały zamiar kompensować niedzielną stratę wydłużeniem godzin otwarcia placówek w sobotę i poniedziałek. Solidarność pragnie pokrzyżować powyższe plany śmiałym ruchem rozszerzającym zakaz handlu od godziny 21.30 w sobotę i do godziny 5.00 w poniedziałek. Związek realizuje zatem słynne powiedzenie Stefana Kisielewskiego, że “socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju”.
Związek najpierw przepycha kolanem bubel prawny, który nie szanuje ani woli pracowników, ani konsumentów, a teraz panuje zdziwienie, że rynek dostosowuje się do nowych realiów. Jednak działacze pozostają niestrudzeni i wciąż prezentują niezachwianą wiarę, że świat można zmienić na lepsze ustawą i jedyną odpowiedzią z ich strony jest postulowanie dalszej ingerencji w wolność jednostki. Solidarność forsuje bowiem rozwiązania o charakterze ideologicznym a nie praktycznym. Związkowi proponowano alternatywy, które dawałyby pracownikowi gwarancję wolnych niedziel, a firmom równocześnie swobodę działalności. Solidarność była jednak głucha na głosy rozsądku, a działania sieci handlowych są tylko wyłącznie reakcją na jej własny przesadny radykalizm.
Związkowcy mają przy tym czelności mówić, że “takie kombinacje pracodawców pokazują, że pracownik nie ma zbyt wielkiej wartości dla nich”. Jest to hipokryzja w ustach ludzi, którzy sami w sprawie zakazu handlu w niedzielę nie liczyli się ze zdaniem pracowników, a nawet posunęli się do tego, że poparli ostatnio anty-pracownicze dokręcanie podatkowej śruby młodym przedsiębiorcom. Warto przypomnieć, że w jednym z wywiadów Piotr Duda powiedział nawet, że:
“Pieniądze to nie wszystko. Dziś Polakom zależy na tym, aby mieć wolne niedziele i móc je spędzać z rodziną. Nie kuśmy zatrudnionych. Za pracę w zwykłe dni tygodnia powinni otrzymywać takie wynagrodzenie, aby mogli zapewnić godny byt sobie i bliskim”.
Niezależnie od sytuacji finansowej, wyznania, stylu życia, wszyscy Polacy chcą wolnych niedziel, ponieważ taka jest wola szefa centrali związkowej. Znamienne są słowa, że zostawienie wolnej woli Polakom to “kuszenie”.
Jest to tym bardziej burza w szklance wody, ponieważ jak pisaliśmy, Polska należy do europejskich liderów jeśli chodzi o całkowicie dobrowolne ograniczanie skali nie tylko handlu, ale ogólnie pracy w niedzielę. Europejskie statystyki pokazały, że związki zawodowe prowadzą kampanię propagandową na rzecz interesu swoich struktur, a nie dobra pracowników.
Niestety Solidarność ponownie się rozczaruje, ponieważ nawet poszerzenie zakazu handlu nie rozwiąże problemu. Będą znajdować się co rusz nowe sposoby jego omijania tak długo, jak Polacy będą chcieli w niedziele kupować, a to nie prędko się zmieni. Czy w następnym kroku czeka nas poszerzenie zakazu handlu do piątku i nazwanie całego weekendu niedzielą? Przyjmując postulat Solidarności osiągniemy prawny absurd. Działania związku zawodowego, jak każda inicjatywa realizowana wbrew ludziom, wywoła bowiem konsekwencje dalekie od zamiarów pomysłodawców.
Źródło: money.pl
fot. Tomasz Bidermann/ Shutterstock
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU