Ledwie kilka dni temu pisałem, że prezent jaki dostała Platforma Obywatelska od Prawa i Sprawiedliwości w postaci budowy pomnika jest tym, co już dzisiaj jest w stanie zapewnić zwycięstwo w Warszawie. Dzisiejsza Gazeta Wyborcza pisze zaś o porozumieniu w sprawie minimum programowego między Nowoczesną i Platformą. Minimum programowe było od początku podnoszone przez przewodniczącą Nowoczesnej i tym bardziej cieszy, że powoli wykuwa się porozumienie na wybory samorządowe.
“Minimum programowe to wyjście do dalszej dyskusji. Będziemy je uzupełniać o programy lokalne, pisane dla województw. To początek drogi, ważne, że będziemy mogli pokazać konkretne propozycje dla mieszkańców” – mówi Wyborczej Katarzyna Lubnauer. Obie partie miały w swoich programach hasło likwidacji urzędów wojewódzkich. Minimum programowe obejmuje również bezpośrednie wybory starostów. Częścią minimum są też pieniądze dla samorządów – “I my, i Platforma chcemy wprowadzenia mechanizmu, który gwarantowałby pieniądze ze Skarbu Państwa na zadania, które administracja publiczna zleca samorządom, takie jak edukacja.” – dodaje inny polityk Nowoczesnej. Obie partie mają również takie samo zdanie na temat in vitro.
Minimum programowe ma być ogłoszone w najbliższych dniach. Potem zapoznają się z nim i zatwierdzą je zarządy obu partii. Finalnie ma się stać oficjalnym dokumentem koalicji. Trwają także rozmowy o personaliach. Platforma i Nowoczesna wystartują wspólnie do sejmików wojewódzkich. Koalicjanci zamówili badania popularności obu ugrupowań w Warszawie na podstawie których będą podzielone miejsca na listach.
Na razie kampania jest niemrawa, a to z tego względu na to, że nie ma kandydata Prawa i Sprawiedliwości. W PiS wysunięcie kandydata w Warszawie zaczyna przypominać przerzucanie się gorącym kartoflem. Ten kto wystartuje w stolicy, będzie miał bardzo trudne zadanie do zrealizowania, bo porażka w tak prestiżowym miejscu może zaważyć na dalszej karierze politycznej. W koalicji rządowej panuje przekonanie, że po zwycięstwie Platformy w Warszawie, partia odbije się w sondażach i dostanie nowego impulsu. Jak pokazuje historia Prawa i Sprawiedliwości, wtedy najprawdopodobniej odbędzie się szukanie winnych.
Wracając jednak do pierwszego zdania, to nie jest jednak tak pięknie, jakby mogło się wydawać. Gazeta Wyborcza pisze, że w szeregach Platformy nie ma zapału do popierania Rafała Trzaskowskiego. – “Część działaczy od Marcina Kierwińskiego i Andrzeja Halickiego uważa Trzaskowskiego za spadochroniarza, wielu go zwyczajnie nie zna.” – opowiada gazecie polityk PO. To jest jednak niesłychane, że chodzi się po mediach i opowiada o wspólnym froncie, chęci wygranej i motywowaniu się do walki, a tu takie zgrzyty wychodzą na pół roku przed wyborami. Wygrana w Warszawie jest praktycznie pewna, bo trzeba być wybitnym antytalentem kampanijnym żeby ją przegrać. Jak się jednak okazuje lekceważenie, wewnętrzne gierki, brak zaufania mogą doprowadzić do syndromu Bronisława Komorowskiego. Mam zatem prośbę do Rafała Trzaskowskiego. Jeżeli działacze od panów Kierwińskiego i Halickiego pana nie znają, to może trzeba ich na piwo zaprosić?
Źródło: GW
Fot. Shutterstock/Tomasz Bidermann
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU