Jest takie piękne polskie przysłowie “Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera” i chyba każdy z nas podświadomie czuje, że zdecydowanie nie na miejscu jest odbieranie obdarowanemu prezentu, jaki otrzymał. To że w polskich realiach budżetowych to powiedzenie nie działa, widać doskonale na przykładzie flagowego projektu rządu Prawa i Sprawiedliwości czyli programu “Rodzina 500+”. Pompowanie w gospodarkę ponad 20 mld złotych rocznie ma jeden zasadniczy cel – pobudzić konsumpcję i przy okazji znacznie zwiększyć stopę zwrotu tych środków do budżetu. Oczywiście działania, które podporządkowane są temu celowi, nie są prezentowane równie hucznie, jak ogłoszenie kolejnych programów z plusem. Minusy tak dobrze by się nie sprzedawały.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku, pisaliśmy na łamach naszego portalu o tym, że ustawodawca postanowił uderzyć w pracujące matki i ograniczyć możliwość korzystania z usług nieprofesjonalnych niani. Z początkiem roku zmniejszona została kwota dopłat do składek na ZUS dla babć, które zdecydowały się zakończyć pracę zawodową, by pomóc swoim dzieciom w wychowywaniu wnuków. Zamiast do kwoty minimalnego wynagrodzenia, rząd postanowił dopłacać jedynie do połowy tej kwoty. Efekt – albo rezygnacja z niani, albo dopłata składki na ZUS np. z pobieranego 500+.
Gazeta Wyborcza donosi natomiast, że takich działań w zaciszach gabinetów, które skutkują bezgłośnym pozbawianiem najsłabszych obywateli innych świadczeń od Skarbu Państwa jest więcej. Jako przykład podaje zmiany w ulgach podatkowych, które ograniczają ich stosowanie ok. 200 tys. opiekunom osób niepełnosprawnych czy chociażby oszczędności na flagowym programie dopłat na dzieci. Rząd dopiero co chwalił się mniejszymi o 1,3 mld wydatkami na program, a powód jest trywialny. Płaca minimalna wzrosła w ciągu ostatnich 2 lat o 300 zł, a próg dochodowy do świadczenia 500+ pozostał na niezmienionym poziomie. W ten prosty sposób, po cichu i bez żadnych konferencji prasowych 350 tys. dzieci świadczenia już nie dostaje. Zmuszono też samotnych rodziców do przedstawienia wyroku alimentacyjnego lub ugody małżeńskiej. Kto do sądu nie zechce pozwać drugiego rodzica – świadczenia nie otrzyma.
Zresztą samotni rodzice to w ogóle musi być najwyraźniej łatwy cel do oskubania, na co zwrócił uwagę jeden z internautów. Znów w roli głównej wystąpi podniesiona z nowym rokiem płaca minimalna.
Samotne matki wychowujące dziecko będą miały niezły problem?
Próg dochodowy w Funduszu Alimentacyjnym wynosi 725,00 zł/osobę, a najniższa krajowa od 1 stycznia wynosi 1530,00 (765,00 zł/osobę) @pisorgpl daje kasę głośno, a zabiera w zaciszu gabinetów— Arkadiusz Pisarski (@arekpisarski) February 14, 2018
Matki korzystające bowiem z funduszu alimentacyjnego mogą mieć bardzo duży problem z ich utrzymaniem. Próg dochodowy w przypadku tego świadczenia wynosi 725 zł netto/osobę w rodzinie. Z kolei pensja minimalna brutto 2.100 to na rękę 1530 zł. Jeśli matka ma tylko jedne dziecko, prosta matematyka wskaże dochód 765 zł/osobę, czyli o 40 złotych za dużo. No ale przecież samotne matki protestować pod Sejmem nie będą, więc gdy pasa trzeba zaciskać na kolejne obietnice, tu ciąć jest zdecydowanie najłatwiej.
Źródło: Gazeta Wyborcza
fot. Flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU