Gdyby tak podjąć próbę spojrzenia na polską politykę chłodnym okiem i z większej perspektywy, to okaże się, że mamy do czynienia z gigantycznym kabaretem. Bo jak inaczej wytłumaczyć horrendalne nagrody dla ministrów, wiceministrów i innych znajomych i krewnych oraz jednoczesne uzasadnianie w mediach przyczyn ich odwołania? Dziś okazuje się, że mistrzem hipokryzji jest nie kto inny jak nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk, który sam dopiero co w bardzo mało przekonywujący sposób tłumaczył, że olbrzymie nagrody należą mu się za pracę w godzinach nadliczbowych.
Minister środowiska stanął bowiem dziś przed niezwykle trudnym zadaniem przedstawienia uzasadnienia do odwołania dyrektora generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego, które to miało miejsce już niemal miesiąc temu, 19 stycznia 2018 roku. Głowa kuzyna Jarosława Kaczyńskiego i bliskiego przyjaciela byłego ministra Jana Szyszki musiała polecieć, bowiem spór z Komisją Europejską o wycinkę Puszczy Białowieskiej kosztował PiS zbyt wiele. Kowalczyk pytany w Poranku Rozgłośni Katolickich “Siódma 9” o przyczyny odwołania Konrada Tomaszewskiego powiedział, że jego dymisja nie miała związku ze stanem finansowym Lasów Państwowych, bo te – jak podkreślił szef MŚ – są w “znakomitej kondycji”. Bardziej chodziło o kwestie relacji z Komisją Europejską w sporze o Puszczę Białowieską.
– To nie jest (odwołanie) za gospodarowanie lasem – tylko jak bym tak określił – za taką mało efektywną współpracę z KE, czyli tutaj tego dialogu zabrakło (ws. Puszczy Białowieskiej) – powiedział minister środowiska. To Tomaszewski był zdecydowanym zwolennikiem czynnej ochrony w puszczy, czyli zwiększenia wycinki drzew na terenie Puszczy. Nic więc dziwnego, że gdy sprawa stanęła na ostrzu noża, to Tomaszewski musiał odejść.
Okazuje się jednak, że choć nowy minister przekonuje dziś, że zdymisjonowany szef Lasów Państwowych fatalnie radził sobie w dialogu z KE, to jak donosi portal OKO.press, przez dwa lata swojego urzędowania dostał niemal 100 tys. złotych dodatkowych nagród. Biorąc pod uwagę pensję podstawową (ok. 18 tys. zł), otrzymał przez ten czas ponad pół miliona złotych. O przyznaniu mu 48 tys. zł nagrody w 2016 roku i 51 tys. zł w 2017 roku zdecydował ówczesny minister środowiska, a prywatnie bliski przyjaciel Jan Szyszko, z którym od lat związana była jego kariera.
Jeśli zatem wziąć na serio dzisiejsze tłumaczenia przyczyn odwołania szefa Lasów Państwowych przez obecnego ministra środowiska, to pozostaje wniosek, że horrendalne nagrody Konrad Tomaszewski dostał przede wszystkim dlatego, że jest znajomym byłego ministra Szyszki. Bo jego praca według nowego ministra jak widać takich argumentów nie dawała. Byłoby dobrze, gdyby jednak ten kabaret nie był finansowany z publicznych pieniędzy.
Źródło: Onet.pl
fot. Marek Szandurski/ Shutterstock
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU