Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami, a w PiS wciąż nie udało się ustalić, kto zawalczy o najbardziej prestiżowy fotel, czyli o prezydenturę w Warszawie. Giełda potencjalnych rywali w wyścigu z Rafałem Trzaskowskim wciąż liczy kilka nazwisk, a wewnętrzne sondaże nie dają klarownej odpowiedzi, na którego konia postawić.
Dziś okazało się, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości poważnie rozważa opcję wystawienia tandemu kandydatów tak, by zmaksymalizować korzyści z atutów obu głównych kandydatów. W rozmowie z publicystą “Do Rzeczy” Piotrem Goćkiem na antenie radiowej Jedynki Karczewski był pytany, kiedy PiS przedstawi swojego kandydata na prezydenta stolicy. Wyjaśnił, że decyzja zapadnie w najbliższych tygodniach.
– Każdy z nas ma swoje zadanie, wykonuje to zadanie, widzę, jak ciężko pracuje Patryk Jaki, ja pracuję w Senacie. Władze partii podejmą w najbliższym czasie decyzję – oświadczył Karczewski.
Dodał, że rozważany jest wariant startu w tandemie, w którym to on będzie kandydatem na prezydenta stolicy, a Patryk Jaki – na wiceprezydenta. – Taka opcja też była brana i jest brana pod uwagę – powiedział marszałek Senatu.
Okazuje się, że wiceminister sprawiedliwości, który niewątpliwie ma ambicje większe, niż bycie “zaledwie” wiceprezydentem, bardzo szybko możliwość wprowadzenia w życie takiego rozwiązania zdementował. Na swoim Twitterze napisał, że będzie wspierał Marszałka, jeśli ten się zdecyduje, bowiem to dobry kandydat i uczciwy człowiek. Nie zgodzi się jednak na taki wariant, bo w Ministerstwie Sprawiedliwości ma jeszcze wiele pracy.
Widać gołym okiem, że po wielkiej wpadce z nowelizacją ustawy o IPN, która wywołała międzynarodowy skandal notowania ambitnego posła z Opola mocno spadły. Plan, by kampanię wyborczą oprzeć na frontalnym ataku na Hannę Gronkiewicz-Waltz i kwestii reprywatyzacji najwyraźniej upadł – o czym świadczy zaskakujące wycofanie się z tzw. “dużej ustawy reprywatyzacyjnej”, której nie zdołali uchwalić poprzednicy. Oficjalny powód jest taki, że na rozwiązania zawarte w ustawie nie ma w budżecie pieniędzy, jednak swoje znaczenie może mieć także fakt, że zdaniem ważnych instytucji, ustawa, znów autorstwa Patryka Jakiego, jest fatalnym bublem prawnym. Ambitny zastępca Zbigniewa Ziobry może się wobec powyższego czuć odsunięty na boczny tor.
To pierwszy tak otwarty zgrzyt na szczytach pisowskiej władzy, dotyczący przyszłego rozdania potencjalnych stołków, choć trudno oczekiwać, by ostatni. W najbliższych miesiącach takich obrazków możemy oglądać znacznie więcej i niemal pewne jest, że Zjednoczona Prawica nie jest wcale takim monolitem, na jaki pozuje.
Źródło: Do Rzeczy
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU