Na zakończenie obrad Rady Krajowej, Platforma Obywatelska zaprezentowała swój tzw. “gabinet cieni”. Przewodniczący PO i wg zapowiedzi przyszły premier, Grzegorz Schetyna uważa, że jego partia jest silna i zdolna do przejęcia władzy po rządach Prawa i Sprawiedliwości, dlatego taki gabinet powinna utworzyć. Będzie on na bieżąco monitorował i recenzował poczynania ministrów rządu Beaty Szydło oraz składał własne projekty ustaw, pokazujące wyborcom alternatywę. Zastępcami Grzegorza Schetyny mają być Ewa Kopacz i Tomasz Siemoniak. Sam gabinet to niemal 50 nazwisk kandydatów na ministrów i wiceministrów, wybranych spośród posłów i działaczy Platformy Obywatelskiej.
Gabinet cieni, charakterystyczny dla anglosaskich, dwupartyjnych systemów władzy parlamentarnej, jest odpowiednikiem gabinetu rządzącego, złożonym z polityków partii opozycyjnych. Występuje też w systemach wielopartyjnych, gdzie istnieje tradycja jednoczenia się opozycji przeciwko rządowi. Gabinet cieni ma nie tylko recenzować poczynania gabinetu rządzącego, ale i być gotowym do przejęcia władzy praktycznie z dnia na dzień, gdy zajdzie taka potrzeba. Przyznacie, że w polskich warunkach żaden z tych elementów nie występuje. Nie mamy dwupartyjnego systemu parlamentarnego, nie mamy zjednoczonej opozycji. W przypadku krajowego, politycznego podwórka, powołanie gabinetu Schetyny ma przynieść korzyść głównie Schetynie i jego ludziom.
Trudno nie odnieść wrażenia, że właśnie o eksponowanie “drużyny Schetyny” w całym tym przedsięwzięciu chodzi. Wzmocnienie pozycji lidera partii, konsolidacja działaczy wokół niego czy budowa nowej elity, w pogrążonej w ciągłym kryzysie wizerunkowym PO to główne cele przewodniczącego. Sondaże są dla Platformy Obywatelskiej bezlitosne. Widać, że słaba liczebnie Nowoczesna jest pierwszym wyborem opozycyjnym coraz większej ilości Polaków. Posłowie uciekają z okrętu dowodzonego przez Schetynę, jedni do kanapowej partyjki Protasiewicza, inni bezpośrednio do Nowoczesnej. Nic nie wskazuje na to, że opozycja jest w stanie zjednoczyć się przeciwko PiS, zresztą wielu wyborców choćby Nowoczesnej, nie przyjęłoby tego zjednoczenia ze zbyt wielkim entuzjazmem. Schetyna musi reagować na jasne oświadczenie Ryszarda Petru, że zamierza z PO konkurować i iść do wyborów osobno. Stworzenie gabinetu cieni jest demonstracją siły, co zresztą znalazło się w przemowie przewodniczącego PO. Jesteśmy silni, silniejsi niż Nowoczesna i PSL razem wzięci, więc należy nam się pozycja naturalnego lidera opozycji. Schetyna nie może przecież przyznać, że sam w to nie wierzy.
Nie jest to pierwszy gabinet cieni, utworzony przez Platformę Obywatelską w opozycji do rządów PiS. Na początku 2006 roku powstał tzw. gabinet rzeczników, na czele którego stanął Jan Maria Rokita, wówczas planowany na tzw. premiera z Krakowa. Cień jednak przykrył samego Jana Rokitę, bo ten przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi w 2007 roku postanowił odejść z polityki. Zresztą, tamten gabinet cieni, okazał się wielkim niewypałem. Wystarczy powiedzieć, że późniejszy premier, wielki i niekwestionowany lider PO, Donald Tusk nie był jego członkiem. Nie był nim też ani Grzegorz Schetyna, późniejszy szef MSW, ani Radosław Sikorski – MSZ czy Jan Vincent Rostowski – MF.
Platforma Obywatelska musi dojrzeć do poważnych zmian, które pozwolą jej odzyskać zaufanie Polaków, a to łatwe nie będzie. Wyniki gospodarcze rządów w latach 2007-2015 to jedno, a oderwanie od realnych potrzeb dużych grup społecznych do drugie. Za partią Grzegorza Schetyny ciągnie się cień zaniedbań Donalda Tuska i Ewy Kopacz, który wciąż mocno zaciemnia obraz partii jako realnej alternatywy dla rządów PiS. Ludzie nie wierzą w jej przemianę, zwłaszcza gdy Ewa Kopacz eksponowana jest na jedną z czołowych postaci gabinetu. Podobnie eksperyment z lat 2006-2007 z gabinetem rzeczników, dziś przypominany przez polityków partii rządzącej i przychylnych jej publicystów, wskazuje na brak wiarygodności tej inicjatywy. Syn Kazimierza Marcinkiewicza nazwał ich kiedyś “cieniasami”. Dziś cienkie to są notowania i perspektywy Platformy Obywatelskiej. Od tego Grzegorz Schetyna powinien zacząć.
fot. flickr/PO
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU