W 1943 roku George Orwell przystąpił do pisania jednego z najważniejszych tytułów literackich XX wieku, czyli “Folwarku Zwierzęcego”. Opowieść o rewolucji na folwarku zwierzęcym, w wyniku której władza zostaje odebrana ludzkim elitom i przejęta przez świnie, Napoleona i Snowballa. Uchwalenie nowych, sprawiedliwych praw, wspólna odbudowa folwarku z ruiny oraz stworzenie cudownego miejsca do życia. Z czasem jednak, po wyeliminowaniu rywala do władzy, Napoleon staje się dyktatorem, otoczonym swoimi poplecznikami, którzy szerzą terror na folwarku, prawa przestają realizować interes wspólny na rzecz interesu władzy a zbudowany wspólnymi rękami dobrobyt ponownie zmienia się w ruinę. W finałowej scenie świnie i ludzie, przy jednym stole zlewają się w oczach obserwatorów w jedną i tą samą tłuszczę.
W polskich warunkach politycznych, jesteśmy obecnie na etapie wspólnego, pełnego entuzjazmu odbudowywania Polski z ruiny po fazie odebrania jej pasożytującym na niej przez lata zepsutym elitom III RP. Taka jest oficjalna narracja Prawa i Sprawiedliwości oraz prorządowych publicystów w mediach publicznych i prywatnych. Co chwila słyszymy “zepsute elity III RP to”, “zepsute elity III RP tamto”. Na ich tle premier “z ludu”, na jaką kreowana była Beata Szydło miała być wyraźnym przeciwieństwem i przyciągać elektorat, który elity obwinia za swoje niepowodzenia. Zresztą, bardzo dobrze opisał to dr Maciej Gdula w swoje książce o przekroju społecznym wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Klasa średnia, która w końcu została zauważona i której zaoferowano rozliczenie złodziejskich elit przez władzę, która rozumie ich potrzeby. Ta narracja, powtarzana co rusz w programach publicystycznych, w wieczornym wydaniu Wiadomości TVP i z mównicy sejmowej przynosiła do tej pory fantastyczne efekty – sondaże poparcia szaleją, lud jest zadowolony i wspólnie pracujemy na dobrobyt naszego kraju.
Stąd bardzo zaskakująca była wczorajsza wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który chwaląc decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu kontrowersyjnej ustawy o IPN, zaliczył polityków partii rządzącej właśnie do tych znienawidzonych elit.
https://twitter.com/mjkubica/status/960897521387229184
Jego zdaniem, politycy partii rządzącej, jako elity polskiego państwa mają obowiązek zadbać o wizerunek Polski za granicą. Nie wiadomo w którym momencie, ale nagle mówienie o kimś per “elita” najwyraźniej przestało być obelgą a stało się pochwałą i zobowiązaniem do pracy. Problem w tym, że chwilę potem, współautor kontrowersyjnej ustawy zapowiedział, że w najbliższych tygodniach, w toku dalszej dyskusji z partnerami z Izraela, postarają się sprecyzować przy pomocy aktów wykonawczych w jakich sytuacjach prokuratura będzie używać budzące wątpliwości normy z art. 55a, a kiedy będzie to tolerowane. Zapomniał jednak, że w całej ustawie nie ma ani słowa delegacji do wydania aktów wykonawczych do ustawy, co na Twitterze zauważył Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Minister @PatrykJaki mówi, że do #ustawaIPN zostaną wydane "przepisy wykonawcze", które doprecyzują, jak rozumieć ten akt. Z tym, że ustawa nie przewiduje wydania jakichkolwiek przepisów do spornych artykułów. No chyba, że mamy nowy katalog źródeł prawa.
— Patryk Wachowiec (@PatrykWachowiec) February 6, 2018
Trochę marne to elity, które nie znają nawet treści ustawy, którą napisały.
fot. Kancelaria Sejmu/Paweł Kula
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU