Polityka i Społeczeństwo

Macierewicz celowo zarżnął polską armię? Na jaw wychodzą prawdziwe informacje o działaniach byłego szefa MON

Nowy minister Mariusz Błaszczak stoi przed nie lada wyzwaniem w resorcie obrony, którym dowodzenie przejął po Antonim Macierewiczu. Skala strat dla polskiego systemu obronności, bałaganu, jaki zapanował pośród wojskowych oraz pustych, ale szumnych obietnic, których realizacji oczekuje najtwardszy elektorat wciąż rośnie. Sprzątanie tej stajni Augiasza musi się jednocześnie odbywać w sposób możliwie najmniej widowiskowy, bez uroczyście ogłoszonego audytu zaniedbań poprzednika i najlepiej w taki sposób, który nie urazi poprzedniego ministra i jego najwierniejszych wyznawców.

Tak się jednak składa, że tego, co nie zechce głośno powiedzieć minister Błaszczak, to uda się ustalić dziennikarzom mediów, którym zależy na pokazaniu prawdziwych zaniedbań Macierewicza oraz oszacowanie ich wpływu na zwiększenie, lub co gorsza obniżenie bezpieczeństwa Polaków w obliczu tak realnego przecież zagrożenia ze strony naszego wielkiego wschodniego sąsiada. Czytając ustalenia Juliusza Ćwielucha z “Polityki”, jak bumerang wraca pytanie o to, jak wiele z tez postawionych przez Tomasza Piątka w książce “Macierewicz i jego tajemnice” jest prawdziwych. Bo to, że nasza zdolność obronna przed ewentualnym atakiem ze strony Rosji spadła dramatycznie, a modernizacja polskiej armii została zniweczona na długie lata, jest faktem, a działo się to głównie jako skutek różnego rodzaju kontrowersyjnych decyzji Antoniego Macierewicza.

Co gorsze, wiele wskazuje na to, że w rządzie zdawano sobie sprawę z problemów, jakie generuje kierowanie MON przez byłego ministra, jednak nikt nie miał odwagi i/lub możliwości, by wcześniej go z tego stanowiska usunąć. Najlepszym tego dowodem jest Uchwała Rady Ministrów nr 168 z 20 października minionego roku, która była de facto przyznaniem się do totalnej klęski szybkiego unowocześniania polskiej armii. Wobec uchylenia wieloletniego planu “Priorytetowe Zadania Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej w ramach programów operacyjnych” było już oczywiste, że wiele ostatnich miesięcy Macierewicz blefował, że miliardy złotych lada moment zostaną wydane na unowocześnienie armii.

Przez osobisty konflikt z prezydentem Andrzejem Dudą, którego nigdy Macierewicz nie traktował poważnie, niemożliwe było także rozpoczęcie prac nad reformą systemu dowodzenia, mimo iż powszechną opinią pośród wojskowych było to, że obecny system jest niewydolny. Padł też ofiarą czystek kadrowych, które przeprowadził – nowi generałowie może i byli mu wdzięczni i posłuszni ale brakowało im doświadczenia i przydatnej wiedzy. Ci z zasłużonych i doświadczonych generałów już od dawna mieli dosyć nieudolności Macierewicza i nie zamierzali być kukiełkami w jego przedstawieniu.

Co Macierewicz zostawił po sobie?

Wyższe pensje żołnierzy, którym minister dawał rekordowe podwyżki wcale nie sprawiły, że w wojsku zawodowym przybyło rąk do obrony. Choć oficjalne dane na temat stanów osobowych w polskiej armii nie są ujawniane, to ponoć coraz więcej jednostek zwraca się do Dowództwa Centralnego z prośbą o obniżenie gotowości bojowej, bo stany osobowe spadły poniżej 50%. Duże są braki sprzętowe, mimo olbrzymich kwot wydanych przez resort w ostatnich latach. Pieniądze płynęły do wojska ale nie tam, gdzie były potrzebne, a te zakupy, które poczyniono tak naprawdę były owocem pracy poprzedników. Polski system obronny nadal nie dysponuje kluczowymi elementami obrony: systemu obrony przed atakiem z powietrza, dronów, artylerii rakietowej czy okrętów podwodnych, nie wspominając już o śmigłowcach wielozadaniowych, których jak nie było tak nie ma. Spośród 15 priorytetowych programów 10 w ogóle nie rozpoczęto. Juliusz Ćwieluch używa szokującego wręcz porównania, że 2 lata rządów Macierewicza w MON cofnęły armię do poziomu polskiej służby zdrowia. Bałagan po Macierewiczu trzeba posprzątać, a Wojska Obrony Terytorialnej przestać traktować jako nowe wcielenie Armii Krajowej. Do tego przydałby się audyt w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, gdzie płynęły setki milionów złotych bez żadnych widocznych efektów. Kilka miesięcy temu próbowaliśmy nawet ustalić, jak bardzo rozbuchane są wydatki na wynagrodzenie ludzi Macierewicza w spółkach PGZ, jednak odbiliśmy się od ściany i komunikatu o “tajemnicy przedsiębiorstw”.

Skoro Macierewicza w MON już nie ma, to warto przypomnieć o jeszcze jednej, bulwersującej kwestii. W wywiadzie z Janem Rajchlem, generałem i były komendantem Szkoły Orląt w Dęblinie, ten sam publicysta “Polityki” próbował ustalić, dlaczego po katastrofie wojskowej CASY w 2008 roku, gdy zginęła duża część dowództwa wojsk lotniczych nie wyciągnięto żadnych wniosków, doprowadzając pośrednio do katastrofy smoleńskiej, której przyczyny były przecież bliźniacze. Okazuje się, że Antoni Macierewicz, podobnie jak usunął z publicznych stron raport komisji Millera (z oczywistych politycznych przyczyn), usunął z nich także raport w sprawie wojskowej CASY. Dlaczego?

Otóż oba te raporty pokazują przerażającą rzeczywistość polskich pilotów samolotów transportowych, którą to Antoni Macierewicz całkowicie świadomie chciał przed polską opinią publiczną ukryć. Szokujące braki w szkoleniach pilotów, brak doświadczonych pilotów, którzy mogliby uczyć młodszych, przenoszenie do lotnictwa transportowego pilotów, którzy nie radzili sobie w lotnictwie bojowym (choćby takich, którzy nie radzą sobie z lądowaniem w gorszych warunkach atmosferycznych). W polskim lotnictwie wojskowym symulatorów jest jak na lekarstwo, więc przykładowo pilotów CASY szkoli się na symulatorze Bryzy, choć to dwa zupełnie różne samoloty.

Nieustanny proces zmian struktur zaczął przynosić tragiczne skutki. Mniej sprzętu, mniej latania, mniej doświadczonych pilotów i wielka dziura pokoleniowa. Wyszkolenie pilota do poziomu operacyjnego trwa 10 lat więc nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Ostatnio znów mieliśmy do czynienia z serią awarii – spalił się śmigłowiec Sokół, robił się SW4, MiG-29 zaliczył lądowanie wśród drzew. Ciągłe traktowanie spraw lotnictwa po macoszemu to aż proszenie się o powtórkę ze Smoleńska. Warto zadać sobie głośno pytanie, dlaczego Antoni Macierewicz, tak wzburzony tragedią smoleńską zrobił tak niewiele, by zminimalizować ryzyko jej powtórki.

Źródło: Polityka nr 3/2018 i 4/2018

fot. flickr/EU2017EE

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie