Kilka miesięcy temu, reporterzy programu “Czarno na białym” z TVN 24 próbowali ustalić, czy dysponująca budżetem rocznym w wysokości niemal 100 mln złotych Polska Fundacja Narodowa, mająca promować polską markę za granicą zatrudnia osoby, potrafiące komunikować się po angielsku. Jedyne co usłyszeli to “yyyyyyy…. i odgłos odkładanej słuchawki”. Kilka miesięcy później, w szczycie dyplomatycznego kryzysu z Izraelem wokół sprawy zakłamywania historii holokaustu, po raz kolejny okazuje się, że znajomość języka angielskiego w wykonaniu polskich urzędników pozostawia wiele do życzenia. Na tyle wiele, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, która postanowiła przygotować specjalne orędzie, mające tłumaczyć powody nowelizacji ustawy o IPN i rozpowszechnić je także na serwisie Youtube z angielskimi napisami bardziej zaufała automatycznemu systemowi tłumaczenia Google Translatora niż umiejętnościom swoich pracowników.
“Camps where millions of Jews were murdered were Polish [Obozy, w których wymordowano miliony Żydów były polskie – przy. red.]” – takie zdanie pojawiło się w angielskich napisach pod wystąpieniem premiera Morawieckiego.
Tak @YouTube tłumaczy ważny fragment przemówienia premiera @MorawieckiM. Czy ktoś ma kontakt, by to naprawić? https://t.co/z8G3FnsjCk pic.twitter.com/bJ2HFZq2oQ
— Błażej Papiernik (@BlazejPapiernik) February 1, 2018
Gdy internauci wychwycili kuriozalny błąd w nagraniu, KPRM wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, że błąd w tłumaczeniu “powstał w wyniku automatycznego tłumaczenia serwisu YouTube”.
Informujemy, że błędne tłumaczenie na język angielski napisów w oświadczeniu premiera @MorawieckiM, powstało w wyniku automatycznego tłumaczenia serwisu YouTube. Wszystkie napisy w filmie zostały obecnie wyłączone, razem z serwisem YouTube pracujemy nad rozwiązaniem problemu.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) February 1, 2018
Oczywiście, każdy z nas zna możliwości Google Translatora i dobrze wie, jakie potrafi robić byki w tłumaczeniu języka polskiego na angielski, jednak trzeba pamiętać, że praktycznie niemożliwa jest przetłumaczenia “nie były polskie” na “were Polish”, czyli na opak.
Zaskakująca jest też ignorancja pracowników KPRM, którzy w tak ważnym orędziu, które w założeniu miało trafić do przede wszystkim do odbiorców posługujących się językiem hebrajskim i angielskim nie uznali za stosowne sprawdzić tekstu i jego tłumaczenia kilkadziesiąt razy przed emisją. Zwróciła na to uwagę Dominika Długosz z Polsat News.
Akurat w tym wystąpieniu premiera najważniejsze było jak zostanie zrozumiane po hebrajsku i angielsku. Niech mi ktoś wyjaśni jak to mogło wyjść z KPRM bez 14x sprawdzonych napisów zrobionych w KPRM? Przyjmę argumenty.
— Dominika Długosz (@domidlugosz) February 1, 2018
Z kolei Anna Mierzyńska, specjalistka od social mediów i marketingu sektora publicznego, zauważyła że tak kuriozalne błędy, wbrew przekonywaniom polityków PiS, świadczą o dużej panice w obozie rządowym.
Poziom błędów komunikacyjnych świadczy o totalnej panice w ekipie rządowej. Aż strach pomyśleć, co wydarzy się za chwilę… pic.twitter.com/zYt3NEDZDo
— Anna Mierzyńska (@Anna_Mierzynska) February 2, 2018
Jedno jest pewne. Gdyby prezydent Andrzej Duda podpisał już tę kontrowersyjną ustawę, właśnie trwałoby poszukiwanie winnego tej kuriozalnej wpadki, by postawić na zarzuty zakłamywania historii. Racje ma Donald Tusk, że to właśnie obecni rządzący najbardziej przyczynili się do rozpowszechnienia na świecie terminu “polish death camps”. Nawet jeśli intencje mieli przeciwne.
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU