Dziś już chyba mało kto pamięta, że rekonstrukcja gabinetu Beaty Szydło na przełomie roku miała za zadanie przede wszystkim zmianę wizerunku Polski na arenie międzynarodowej i zmianę na stanowisku premiera z “kobiety z ludu” na “Europejczyka z elity”. Płynny angielski, dobrze skrojony garnitur i świetna prezencja – ten plan pozornie mógł wyglądać na możliwy do zrealizowania. Kłamstwa w biegłym angielskim, z ust “swojaka”, któremu dobrze z oczu patrzy za granicą, miały być gwarantem względnej swobody w działaniach na arenie krajowej polityki, która jak przecież wiemy, jest dla Jarosława Kaczyńskiego najważniejsza. Ciekawe tylko, że tak światły nowy premier nie zrozumiał, że pozostanie wystąpić mu w głównej roli najnowszej części “Mission Impossible”, tym razem w reżyserii naczelnika z Żoliborza.
Okazuje się bowiem, że choć premier ma za zadanie przekonywać naszych zagranicznych partnerów, że Polska schodzi z radykalnego kursu, to na krajowym podwórku największe znaczenie dla prezesa PiS ma poparcie twardogłowego, radykalnego elektoratu partii i niedopuszczenie do sytuacji, w której po prawej stronie PiS wyrośnie nowy ruch, skupiony chociażby wokół Tadeusza Rydzyka i Antoniego Macierewicza. Konflikt z Izraelem doszedł już do takiego momentu, że PiS nie ma z niego dobrego wyjścia – wybór dziś to weto prezydenta, które pogrąży go przed twardym elektoratem albo dyplomatyczny kryzys w rozmiarze największym od 1989 roku, konfliktujący nas praktycznie ze wszystkimi potencjalnymi sojusznikami niezwiązanymi z Rosją.
Amerykański Departament Stanu wystosował bardzo jasny i daleko idący w prognozowanych skutkach komunikat. Podkreśla, że przyjęcie kontrowersyjnej nowelizacji do ustawy o IPN może zaważyć nie tylko na stosunkach z Izraelem ale i efektywnym partnerstwie z USA.
We are concerned draft legislation in Poland regarding crimes committed during the Holocaust could undermine free speech. We all must be careful not to inhibit discussion on the Holocaust. We encourage Poland to reevaluate the legislation in light of its potential impact. pic.twitter.com/4pnSrIZHKI
— Heather Nauert (@statedeptspox) February 1, 2018
Tego bałaganu nie posprząta dobre kłamstwo po angielsku. Premier Morawiecki musi już sobie zdawać z tego sprawę. Stoi dziś przed zadaniem niemożliwym do zrealizowania, z którego zostanie rozliczony przed partią, gdzie jest ciałem obcym oraz przed obywatelami, którzy nie chcą czuć się jak skierowany do kąta klasowy odludek, którego nikt poważnie nie traktuje.
Jeśli Kaczyński myśli, że na tupaniu nogą i wiecznym stawaniu w poprzek drogi można zbudować trwałe i dumne społeczeństwo jest w gigantycznym błędzie. Nawet jeśli dziś to zachowanie zostanie nawet nagrodzone premią w sondażach, skutki długofalowe takiego działania będą dla Polski bardzo kosztowne. Nie tylko utracimy wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, ale przez długie lata będziemy musieli odbudowywać polską wiarygodność w jakiejkolwiek kwestii. Bo to, że PiS wygrał wybory w Polsce i ich decyzje mają uzasadnienie, wcale nie znaczy, że Polska nagle stała się wyspą na światowym oceanie. Problem z partią rządzącą celnie podsumował na Twitterze Tomasz Kuzia z dziennika Fakt.
Problem z PiS jest dość prosty. Politycy tej partii uważają, że wygrali wybory i ludzie muszą pogodzić się z ich decyzjami. I ja to nawet rozumiem. Tyle że czasami najwyraźniej zapominają, że to były krajowe wybory, a nie ogólnoświatowe 🙂
— Tomasz Kuzia (@tomaszkuzia) January 31, 2018
Szkoda, że to nie politycy zapłacą za ten bałagan tylko obywatele.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU