Antoni Macierewicz kierując MON notorycznie wprowadzał opinię publiczną w błąd w sprawie kluczowych zamówień dla polskiej armii. Ilość sprzecznych deklaracji, częste zmiany zdania czy inne nieoczekiwane zwroty akcji były w pracach resortu na porządku dziennym. Jednak największą bolączką było obiecywanie przez ministra, że dopiął na przysłowiowy “ostatni guzik” sprawy, które dzieliły jeszcze miesiące jak i dłużej do jakiegokolwiek rozstrzygnięcia. Mariusz Błaszczak zdaje się nie wyrażać woli, aby kompromitujące kłamstwa swojego przednika pod swoim nazwiskiem tuszować. Obserwujemy zatem próbę cichego przeglądu poszczególnych zamówień i zmiany taktyki resortu. Bolesnej weryfikacji nie przeszło właśnie zamówienie okrętów podwodnych dla marynarki wojennej. MON nie próbował bronić nawet zawiłych obietnic Macierewicza i zamiast tego ostentacyjnie zadeklarował zupełnie inne rozwiązanie sprawy.
Macierewicz obiecywał wyłonienie producenta do końca zeszłego roku. Był to jednak tylko element fantazji ministra, który przesadnymi deklaracjami chciał umocnić się przed nadchodzącą rekonstrukcją. Kiedy dotrzymanie zobowiązania okazało się niemożliwe, to wybrano następną datę – koniec stycznia 2018 roku. Nie jest jednak tajemnicą, że podobnie jak z zamówieniem śmigłowców, tak i w tym przypadku w resorcie nie było gotowego planu. Z tego powodu MON właśnie odsunął w zasadzie bezterminowo sfinalizowanie kontraktu na okręty podwodne przecinając tym samym wszelkie spekulacje o wiarygodności obietnic Macierewicza:
“Obecnie trwają ostatnie prace Zespołu ds. wypracowania rekomendacji dla ministra obrony narodowej w zakresie pozyskania OPNT w ramach realizacji WO kr. ORKA. (OPNT to okręt podwodny nowego typu – przyp. red.) Rekomendacja wspomnianego zespołu pozwoli ministrowi na podjęcie odpowiedniej decyzji”.
Oznacza to, że wyłonienie producenta potrwa jeszcze prawdopodobnie wiele miesięcy, a może i dłużej. Antoni Macierewicza popadł bowiem w desperację, że był gotowy zamówić okręty u Francuzów na zasadzie “bez żadnego trybu”, w ramach rozmów międzyrządowych. MON zmienił jednak front, deklarując, że ma powstać komisja, która zdecyduje, czy w tej sprawie zostanie ogłoszony przetarg, czy też resort kupi okręty z wolnej ręki, po przeprowadzeniu negocjacji z dostawcami.
Brak wybranej ścieżki zamówienia oznacza, że Antoni Macierewicz pozostawił po sobie taki chaos, że Mariusz Błaszczak musi zająć się sprawą praktycznie od zera. Podsumowuje to dosadnie całą kadencję działalności poprzedniego ministra. Warto tylko przypomnieć, że zakup planowano już za poprzedniego rządu, ale w 2015 roku Macierewicz zmienił oczekiwania względem oferentów, co sprawdziło całą sprawę do punktu wyjścia. Dwukrotny reset strategicznego dla rządu projektu w ciągu zaledwie dwóch lat jest dobitnym dowodem jakości prac resortu.
Tym samym miną lata zanim pierwsze okręty podwodne trafią do Polski. Najbardziej transparentne byłoby rozpisanie przetargu. Jednak samo przygotowanie dokumentacji konkursowej zajmie kilka miesięcy, a postępowanie także ze względów antykorupcyjnych jest skonstruowane w sposób bardzo czasochłonny. Tymczasem w 2019 roku ostatni polski okręt podwodny opuści banderę i mamy już pewność, że zastępstwo dla wycofywanych jednostek nie zdąży na czas, co wywoła spory chaos organizacyjny w marynarce wojennej.
W tle całej sprawy tli się brak jasnej strategii i wizji obronności w MON. Przez ostatnie dwa lata Macierewicz sypał z rękawa obietnicami kontaktów na nowe uzbrojenie na kwoty, jakie nie były widziane w historii. Resort chciał kupić dosłownie wszystko. Macierewicz mówił o koszcie modernizacji w wysokości 550 mld zł w ciągu 14 lat, czyli 40 mld zł rocznie. Obecny budżet modernizacyjny w wysokości 10,8 mld zł wypada przy tym blado. Zabrakło bowiem umiejętności wyboru priorytetów, które przegrały z wizjonerskim rozmachem. Same bowiem okręty podwodne z perspektywy obronności Polski wydają się być liczoną w miliardach zł fanaberią, ponieważ są całkowicie wtórne do obrony przestrzeni powietrznej i sił lądowych, a relatywnie najdroższe w stosunku do oferowanej siły bojowej. Nie ma zatem wątpliwości, że Mariusz Błaszczak będzie musiał “przyciąć” ambitne cele poprzednika. Nie ma bowiem możliwości finansowych i technicznych, aby je zrealizować. Kwestią czasu będzie zatem wyjście na jaw kolejnych oszust Antoniego Macierewicza.
Źródło: rmf24.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU