Od wczoraj w niepokornych mediach trwa kolejne odgrzewanie kotleta pt. Komisja Millera nic nie badała i nic nie ustaliła, tylko powieliła kłamstwa rosyjskiego raportu MAK. Służyć ma temu upublicznienie nagrania z ostatniego posiedzenia rządowej komisji badającej katastrofę smoleńską, z którego ma wynikać, że pracowano pod z góry przyjętą tezę o winie polskich pilotów i celowo zmanipulowano materiał dowodowy, by wydźwięk raportu był prawidłowy. Nie jest to w sumie nic nowego – zwolennicy teorii o spisku na życie Lecha Kaczyńskiego po raz kolejny próbują przedstawić półtoraroczne badanie wypadku lotniczego jako niebyłe, próbując stworzyć jego cały obraz na podstawie jednego, finalnego posiedzenia, gdy przygotowywano się do jego publikacji.
Tymczasem, po niedawnym ogłoszeniu kolejnego przełomu w pracach podkomisji i przedstawieniu na bazie nieujawnionej ekspertyzy emerytowanego eksperta Franka Taylora przez Wiesława Biniendę kolejnej teorii o wybuchach w rządowym samolocie, zapanowała jakby grobowa cisza.
“Lewe skrzydło samolotu Tu-154M zostało zniszczone w wyniku eksplozji wewnętrznej, istniało kilka źródeł eksplozji, a brzoza nie miała wpływu na pierwotne zniszczenie skrzydła” – brzmi ponoć fragment raportu technicznego, cytowany przez “Gazetę Polską Codziennie”. Binienda, komentując te ustalenia powiedział na antenie Telewizji Republika, że nie miał wątpliwości:
– Dla mnie i dla wielu ludzi zawsze było istotne czy był to wypadek, czy to był zamach. Chyba odpowiedź jest teraz jasna. To nie był wypadek, to był zamach. Mało tego, możemy powiedzieć, kto jest za to odpowiedzialny, ponieważ wybuchy, które zostały zainstalowane w slocie, nie mogły być zainstalowane w Polsce. Także odpowiedzialna za eksplozję w skrzydle jest Rosja – mówił.
Czyli co? Rosja organizuje zamach na polskiego prezydenta, podkomisja ma na to najwyraźniej niezbite dowody i sprawa jest wyciszana? Przecież to powinien być historyczny przełom, a polskie MSZ już powinnno się szykować do wypowiedzenia wojny naszemu rosyjskiemu sąsiadowi. No chyba, że to wszystko to jedna wielka ściema i produkowany na użytek religii smoleńskiej kolejny dogmat, którego nie trzeba udowadniać? Macierewicz gra w swoją grę, a będąc teraz szefem podkomisji świadomie dąży do totalnego rozjechania się ustaleń jego podkomisji z ustaleniami prokuratury podległej Ziobrze. Bo gdy 10 kwietnia oczom obywateli zostanie ukazana jego klęska, musi on mieć narzędzia, by smoleńskiego ateistę Ziobrę przedstawić jako tego, który chce przeszkodzić w dojściu do prawdy. Dla niego im bardziej rozjadą się ustalone przyczyny katastrofy tym lepiej.
Wygląda jednak na to, że Prokuratura Krajowa, gdzie toczy się obecnie prowadzone od 2010 roku śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie zamierza bezczynnie czekać na wpadnięcie w pułapkę Macierewicza. Spytaliśmy panią rzecznik Prokuratury Krajowej, czy wobec ujawnienia przełomowych dowodów na zamach w Smoleńsku, wystąpiła do podkomisji Antoniego Macierewicza o przedstawienie przedmiotowych ekspertyz oraz o przesłuchanie członków podkomisji w zakresie poczynionych ustaleń. Spytaliśmy także, czy do Prokuratury Krajowej wpłynęło jakiekolwiek zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przygotowania i przeprowadzenia zamachu na prezydenta RP czyli przestępstwa z art. 134 Kodeksu karnego, zagrożonego niebagatelnymi karami, bo aż do dożywocia.
Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej przekazała nam odpowiedź, z której wynika, że na mocy przepisów prawa lotniczego członkowie podkomisji, którzy zostali powołani w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (a by mogli pracować w podkomisji zrobił to Antoni Macierewicz) są wyłączeni z możliwości ich przesłuchiwania na okoliczność ustaleń dokonanych w czasie badania. Wiesław Binienda czy Frank Taylor mogą więc pleść co im ślina na język przyniesie praktycznie bez żadnej odpowiedzialności. Warto jednak zwrócić uwagę na tę część odpowiedzi pani rzecznik:
Prokuratura Krajowa zwróciła się do Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego o przekazanie materiałów, w tym czterech ekspertyz, będących podstawą ustaleń Podkomisji w związku z opublikowanymi w ostatnim czasie ustaleniami. W Prokuraturze Krajowej w związku z ogłoszonymi ostatnio przez Podkomisję ustaleniami nie zostało złożone żadne zawiadomienie.
Okazuje się zatem, że zespół prokuratorów prowadzony przez prokuratora Marka Pasionka powiedział podkomisji Antoniego Macierewicza głośne “sprawdzam” i zamierza zdemaskować ewentualne kłamstwa podkomisji, co do zebranych przez nią dowodów. Na pytanie, ile podkomisja ma czasu na przekazanie ekspertyz i czy wcześniej podobne ekspertyzy były przekazywane, pani rzecznik już nie odpowiedziała.
Nie ulega jednak wątpliwości, że Antoni Macierewicz ma teraz poważny problem ze Zbigniewem Ziobrą, gdyż lada moment minister sprawiedliwości może mieć w rękach dowód, że ostatnie 7 lat były szef MON po prostu żerował na katastrofie smoleńskiej, oszukując Polaków i rodziny ofiar. Czy z tego powodu się wycofa? Wręcz przeciwnie, z pewnością zaatakuje jeszcze mocniej.
fot. Shutterstock/praszkiewicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU