Polityka i Społeczeństwo

Koniec wojny w Syrii? Rewolucja w strategii USA

fot. abcnews.go.com

Donald Trump w wywiadzie dla „Wall Street Journal” zapowiedział możliwość rewolucyjnej zmiany w amerykańskiej polityce zagranicznej na Bliskim Wschodzie. Prezydent-elekt zerwał z dogmatem o wspieraniu tzw. “umiarkowanej” opozycji w Syrii. Trump stwierdził, że obalenie syryjskiego prezydenta Baszszara Al-Asada nie będzie dla niego priorytetem, a zamiast tego woli skupić się na eliminacji Państwa Islamskiego. Zdaniem przyszłego amerykańskiego prezydenta zwalczanie syryjskiego rządu prowadzi tylko do siłowej konfrontacji z Rosją. W tym temacie Trump ma w najbliższych dniach rozmawiać z Władimirem Putinem.

Taka nagła zmiana strategii miałaby olbrzymie znaczenie dla przyszłości regionu i Europy. Mimo, że każde zbliżenie Moskwa-Waszyngton powoduje naszą nerwowość, to czy porozumienie amerykańsko-rosyjskie w kwestii Syrii byłoby dla nas czymś niekorzystnym?

Musimy sobie najpierw uzmysłowić, że wojna w Syrii to kolejny konflikt, w którym walczące strony stały się tylko marionetkami w rywalizacji mocarstw o strefy wpływów. Stany Zjednoczone i kraje Zatoki Perskiej od lat wspierają rebeliantów, Rosja i Iran ratują reżim w Damaszku, a w tym samym czasie Turcja próbuje zniweczyć kurdyjskie próby uzyskania niepodległości. Walczący są w pełni zależni od dostaw broni i wsparcia finansowego swoich sojuszników, co prowadzi do paradoksalnego zjawiska samonapędzania się wojny. Amerykanie wspierają rebeliantów, w odpowiedzi Rosja wspiera Asada i tak w kółko. Efektem dotychczasowej strategii była coraz większa liczba ofiar i zniszczeń w Syrii oraz przedłużanie się w nieskończoność samego konfliktu. Działo się tak, ponieważ żadna ze stron nie chciała doprowadzić do uzyskania przez oponenta przewagi.

Walka o wpływy ma jeszcze jedną zasadniczą cechę, nie bierze pod uwagę cierpienia mieszkańców danego kraju. Administracja demokratów usilnie wspierała dotąd opozycję, często przymykając oko na łamanie przez nią podstawowych praw człowieka. Prowadziło to do sytuacji, w której wszystkie strony konfliktu czuły się bezkarne w eskalowaniu brutalności działań wojennych, czego konsekwencje ponosiła ludność cywilna.

Wstrzymanie wsparcia dla opozycji ze strony Stanów Zjednoczonych doprowadziłoby do szybkiego przechylenia szali wojny na stronę rządu w Damaszku, co oznaczałoby także błyskawiczny koniec Państwa Islamskiego, które nie byłoby w stanie udźwignąć ciężaru kolejnego otwartego frontu.  

Ustępstwo polityczne ze strony nowego prezydenta mogłoby przyczynić się do ustabilizowania tej części regionu. Otworzyłoby to także nowe możliwości dyplomatyczne dla Europy.

Obecnie, Unia Europejska skazana jest na szukanie porozumienia z Turcją, która po serii represji politycznych jest coraz trudniejszym parterem. Jeśli europejscy przywódcy umieliby znaleźć wspólny język z Trumpem, możliwym byłoby zawarcie porozumienia umożliwiającego relokację części uchodźców z powrotem do Syrii. Dodatkowo, odróżnienie Syryjczyków od innych imigrantów byłoby znacznie łatwiejsze, przez co wiele nadużyć systemu mogłoby zostać wykrytych.

Oczywiście jest to bardzo idealistyczny scenariusz. Na jego drodze stoją warunki jakie uzgodnią mocarstwa. Stany Zjednoczone, w przypadku wpadnięcia całej Syrii w rosyjskie objęcia, nie musiałyby dłużej ponosić kosztów prowadzenia działań zbrojnych, ale miałyby trudniejszą sytuację w regionie, niż podczas trwającej wojny. Istnienie Państwa Islamskiego sprawia, że zarówno Irak jak i Kurdowie potrzebują wsparcia Amerykanów. Po zakończeniu wojny, nieuchronny będzie spór między w praktyce niepodległymi Kurdami w Iraku i irackim rządem oraz analogiczny konflikt w Syrii. Postawiłoby to Amerykanów w trudnej dyplomatycznie sytuacji, zwłaszcza przy silnym dążeniu Turcji do zniszczenia niepodległości Kurdów.

Donald Trump był traktowany przez wielu ekspertów od polityki jako kandydat-żart. Jeśli jednak miliarder okaże się tym, który zakończył wojnę na Bliskim Wschodzie, pozostawi po sobie dziedzictwo o wiele większe, niż Barack Obama czy George Bush.

Zadania przed prezydentem-elektem dość poważne, ostateczny wynik wciąż jest wielką niewiadomą, dlatego pozostaje życzyć Donaldowi Trumpowi przede wszystkim rozsądku i determinacji w przekładaniu swoich politycznych deklaracji w czyn.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Tagi
Media Tygodnia
Ładowanie