Pomijając już fakt jak bardzo Polska została upodlona na oczach Europy i świata przed samymi świętami oraz wypowiedzi Ryszarda Czarneckiego, który stwierdził, że polskie władze z uśmiechem patrzą na tę wrzawę wokół Polski, przyszła pora przejść do twardej polityki i walki o własne interesy. I nie chodzi tu o Polskę, ale o interesy Węgrów. Politycy Prawa i Sprawiedliwości jak mantrę powtarzają, że Viktor Orban zablokuje nałożenie sankcji na Polskę. Z takim poglądem rozprawia się na łamach Dziennika Gazety Prawnej węgierski politolog, Dominik Hejj.
“Poleganie przez PiS wyłącznie na Budapeszcie może być ryzykowne (…)” – pisze Hejj i rozwija swoją myśl. Politolog zwraca uwagę na mały szczegół, ale bardzo ważny w wypowiedziach węgierskich polityków. Wicepremier Zsolta Semjen deklarował zawetowanie ewentualnych sankcji, jednak sam Viktor Orban otwarcie takie formułki już nie użył. Przywódca Węgier mówił o “utrudnianiu ich wprowadzenia”, a myśl w ten sposób skonstruowana daje ogromne pole do działania i interpretacji – “Utrudniać można także zakulisowo, przy stole negocjacyjnym prezentując tradycyjne dla Orbana podejście koncyliacyjne” – stwierdza politolog. Ten fragment wypowiedzi Orbana pokazuje, jak bardzo kluczowe są słowa wypowiadane na rynku międzynarodowym.
Orban może w prywatnych rozmowach z polskimi politykami deklarować weto dla sankcji, tylko problem polega na tym, że nie są to oficjalne wypowiedzi. Jak kruchy jest sojusz z pragmatycznym Węgrem pokazał wybór Donalda Tuska. Polski rząd poległ na arenie europejskiej w katastrofalnym stylu, pomimo tego, że przed samym głosowaniem Jarosław Kaczyński zapewniał o poparciu ze strony Orbana dla Jacka Saryusz-Wolskiego. Dominik Hejj przytacza ciekawostkę z wywiadu Witolda Waszczykowskiego dla węgierskiej gazety “Heti Valasz”. Szef polskiej dyplomacji powiedział, że byłoby “nie do zaakceptowania, gdyby tak przyjacielski kraj popierał Tuska”. Orban puścił to mimo uszu.
Kolejnym ważnym sygnałem, że fortepian w relacjach polsko – węgierskich nie jest dostrojony do wspólnej gry był 8 grudnia. To wtedy Komisja Wenecka wydała opinie dotyczące ustaw o sądownictwie. Hejj przytacza dziennikarza TVN24, który przyglądał się pracom komisji. Dziennikarz zauważył, że przedstawiciel Węgier wprawdzie zwracał uwagę, że nie wszystkie proponowane zmiany powinno się krytykować, ale finalnie nie zgłosił głosu odrębnego. Do tego dochodzi ogłoszenie przez Komisję Europejską końca obowiązywania mechanizmu relokacji uchodźców i w związku z tym Węgry nie mają powodów, by ostro stawiać się Brukseli. Spór o kwoty migrantów był filarem polityki Orbana.
“Głosowanie w sprawie Tuska pokazało, że polityczna cena braku lojalności wobec PiS nie jest zbyt wysoka. Poparcie Tuska nie wpłynęło na relacje z Polską (…)” – konkluduje autor. W tym sojuszu z Węgrami Prawo i Sprawiedliwość może stać się zakładnikiem własnych haseł, głoszonych na użytek wewnętrzny. Od samego początku jest kładziony nacisk na prowadzenie suwerennej i podporządkowanej własnym interesom polityki w sporze z Unią. Co powiedzą politycy PiS, jeżeli to samo usłyszą od Orbana, gdy ten wstrzyma się od głosu przy nakładaniu sankcji? Jeżeli przywódca Węgier stwierdzi, że zrobił to dla dobra własnego kraju, PiS nie tylko zostanie sam na tafli unijnej, ale będzie miał ogromny problem z argumentacją oraz wytłumaczeniem tego faktu w Polsce.
Źródło: DGP
fot. flickr/KPRM
Follow me on Twitter
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU