Coraz częściej daje się zauważyć, że instytucje państwa prawnego w tym Sejm i Senat zaczynają politykom Prawa i Sprawiedliwości lekko przeszkadzać. Choć mają większość w oby tych instytucjach i mandat od wyborców do realizowania swojego programu ciągle coś ich ogranicza. Zamiast rządzenia dekretami, wydawanymi wprost z centrali partyjnej na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie trzeba przechodzić żmudny proces legislacyjny, w którym potrzebne są czytania ustaw w Sejmie i Senacie oraz trudne i potencjalnie niewygodne prace na komisjach sejmowych i senackich. Ta niewdzięczna opozycja ma czelność pokazywać niechlujstwo legislacyjne, zarzucać wnioskodawców pytaniami, wskazywać uchybienia prawne i konstytucyjne. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że gdyby to tylko było możliwe politycy PiS z radością te etapy by wyeliminowali. Widać to doskonale po tym, co wydarzyło się dzisiaj w Senacie.
Debata na sali plenarnej Senatu zmierzała w bardzo niewygodną stronę. Pytania senatorów opozycji, kierowane do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz przedstawiciela Sądu Najwyższego zmierzały do przedstawienia prawdziwych celów PiS – czyli destrukcji tej instytucji i czystkę kadrową, w wyniku której kluczową, nową izbę SN wybraliby przedstawiciele partii rządzącej. Choć partia rządząca nie otrzymała od wyborców prawa do zmiany ustroju w Polsce, właśnie to dziś się dzieje – nowy Sąd Najwyższy nie będzie już tym samym, który wynika z Konstytucji. Będzie to zupełnie nowa instytucja, z innymi zadaniami, nastawiona w dużej mierze na ochronę władzy. Gdy okazało się, że każdy Polak będzie mógł usłyszeć o tym w czasie debaty senackiej, senatorowie PiS wnieśli o wcześniejsze zakończenie debaty tak, by uniemożliwić RPO i sędziemu Sądu Najwyższego zabrania głosu.
Podczas błyskawicznie zorganizowanego briefingu o sprawie poinformowali senatorowie Platformy Obywatelskiej, Bogdan Borusewicz oraz Bogdan Klich.
Doszło do niebywałego zdarzenia. Na wniosek szefa klubu PiS został zamknięty etap zadawania pytań do tych którzy są gośćmi Senatu – przedstawiciela SN oraz Adama Bodnara. W ten sposób większość PiS-owska w Senacie próbuje zakneblować usta nie tylko nam, przedstawicielom opozycji ale wszystkim obywatelom którzy chcą znać prawdę jakie są skutki ustawy o SN. Boją się tej prawdy, tego co może być powiedziane w czasie dyskusji i chcą za wszelką cenę ograniczyć możliwości dostępu do informacji, jakie są skutki tej ustawy i przyczyny dla których ta ustawa oraz o KRS jest przedmiotem obrad. Zamykając usta Polakom, nie zamkną ust wolnej Polsce. Przeciwko temu kategorycznie protestowaliśmy i będziemy protestować – mówił senator Klich.
Po raz pierwszy zdarzyło się że senator większości złożył wniosek o przerwanie odpowiedzi na pytania które także miało obejmować RPO czekającego na zabranie głosu. Ten wniosek został przegłosowany. PiS uniemożliwił nam, senatorom zabieranie głosu i składanie wniosków legislacyjnych. Nie mamy możliwości poprawienia tej ustawy o SN. Taki przypadek zdarzył się po raz pierwszy – dodał Borusewicz.
Do tej pory tego typu praktyki stosował głównie przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości, poseł prokurator PRL Piotrowicz. Jak widać, z praktyk rodem z poprzedniego ustroju, tak bliskiego sercu posłowi Piotrowiczowi, postanowił także skorzystać marszałek Karczewski. Dostał najwyraźniej te same wytyczne z KC PiS. Minimalizować straty podczas zamachu na trójpodział władzy.
Źródło: 300polityka.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
