Polityka i Społeczeństwo

Tego prezydent Duda nie zapomni Morawieckiemu. Początek kolejnej wojny premiera z prezydentem?

Fot. KPRP

Nowy premier nie ma łatwego startu, ponieważ już na wstępie jest w konflikcie z większością kluczowych graczy obozu władzy. Łatwych relacji Morawiecki może nie mieć też z prezydentem, który może przypomnieć sobie działania wicepremiera w sprawie jednej z jego kluczowych obietnic wyborczych z kampanii prezydenckiej. Chodzi o tak ochoczo wysuwaną na sztandary pomoc frankowiczom. PiS postulował bowiem przewalutowanie kredytów na złotówki po kursie z dnia zaciągnięcia, co byłoby dla tysięcy Polaków bardzo korzystne. Jednak po zwycięskim maratonie wyborczym w 2015 roku prezydentowi nie udało się przeforsować tak radykalnych rozwiązań, a pomoc frankowiczom przeciągała się w nieskończoność do tego stopnia, że prezydencki projekt został przyjęty w bardzo okrojonej wersji, o której rozszerzenie głowa państwa zaczęła walczyć dopiero w sierpniu tego roku. Za kompromitującymi głowę państwa opóźnieniami i ograniczeniem form pomocy stał właśnie Mateusz Morawiecki.

Morawiecki przed wejściem w skład gabinetu Beaty Szydło był prezesem banku BZ WBK. Sam ten fakt nie jest problemem, mimo że zawodowo premiera charakteryzuje z pewnością spora solidarność ze środowiskiem bankowym. Kluczowa była osobista odpowiedzialność Morawieckiego za portfel kredytów frankowych BZ WBK. Bank ten nie udzielał w zasadzie tego rodzaju pożyczek przed przejęciem władzy przez Morawieckiego, który zainicjował i bardzo lobbował za taką formą akcji kredytowej. Ówczesna polityka obecnego premiera połączona z przejęciem mocno obciążonego kredytami walutowymi Kredyt Banku doprowadziły do osiągnięcia przez kredyty frankowe w posiadaniu BZ WBK wartości 15 mld zł. Z tego powodu Morawiecki musiał storpedować prezydenckie plany pomocy frankowiczom, ponieważ pierwszy projekt Andrzeja Dudy miał kosztować banki aż 70 mld zł, co uderzyłoby także w Bank Zachodni. Odpowiedzialnością za powstałe straty finansowe obciążono by nikogo innego jak właśnie ówczesnego wicepremiera.

Morawiecki utrudniał zatem prezydentowi Dudzie przeforsowanie zmian, co doprowadziło do całkowitej zmiany koncepcji wsparcia dla frankowiczów. Utworzono Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który zakładał państwowe pożyczki dla kredytobiorców w szczególnie trudnej sytuacji finansowej. Mogli się oni ubiegać o 1,5 tys. zł miesięcznego wsparcia w okresie do 18 miesięcy. W tegorocznym projekcie prezydent postulował zwiększenie wsparcia do 2 tys. zł na okres do 36 miesięcy. Wsparcie z funduszu jest nieoprocentowaną pożyczką zwrotną w okresie 8-12 lat, z możliwością częściowego umorzenia. Pojawił się także pomysł powołania Funduszu Restrukturyzacyjnego:

“Utworzony zostanie on ze składek banków, uzależnionych od wielkości ich własnych portfeli kredytów denominowanych i indeksowanych. Istotne jest, że banki prowadzące zdecydowane działania restrukturyzacyjne będą promowane, łącznie z możliwością przejęcia niewykorzystanych przez inne banki środków z Funduszu Restrukturyzacyjnego

Składki mają obciążyć sektor w wymiarze maksymalnie 3,2 mld zł rocznie.

O ręce Morawieckiego w projekcie świadczy odciążenie banków z odpowiedzialności za swoje decyzje kredytowe. Z jednej strony mamy odcięcie od pomocy większości kredytobiorców. W sierpniu wicepremier bowiem tak skomentował prezydencki projekt:

“Na pewno musimy wesprzeć tych, którzy wymagają tego wsparcia. Projekt adresuje tę głównie potrzebę. Ci kredytobiorcy frankowi, którzy są bardziej majętni i inwestowali na własne ryzyko, nie powinni otrzymywać pomocy.”

Równocześnie władza wykonała ukłon wobec banków. Bowiem te banki, które zdecydują się “przewalutować” kredyty będą mogły liczyć na zwrot różnic bilansowych między wartością kredytów przed i po restrukturyzacji. Czyli w gruncie rzeczy instytucje finansowe zachowają większość swoich zysków, które odniosły z gwałtownych wahań kursu franka, a cenę za ratowanie kredytobiorców zapłaci państwo. Sytuacja perfekcyjna dla sektora finansowego, gdzie zyski zgarniają banki, a całe ryzyko spada na sektor publiczny.

Jak widać Morawiecki jako wicepremier strzegł interesu banków z przyczyn czysto osobistych, czym naraził się prezydentowi. Z tego powodu dalsze relacje obu ośrodków są sprawą otwartą. Co więcej frankowicze udowodnili, że zasadne jest pytanie, jaki punkt widzenia przyjmie Morawiecki na relacje z wielkimi instytucjami finansowymi i wielkim biznesem. Czy będą to relacje rozważne i partnerskie, czy może szykuje się budowa nowego układu?

Źródło: newsweek.pl

 

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie