Nie ma absolutnie żadnego przypadku w tym, w jaki sposób o wydarzeniach w kraju informują podporządkowane partii rządzącej media publiczne i prawicowe portale finansowo z PiS powiązane. Obowiązkowym elementem każdej informacji jest wygłoszenie szeregu pochwał pod adresem partii Jarosława Kaczyńskiego, spełnionych obietnic rządu Beaty Szydło czy poprawy jakości życia publicznego, a wszystko to podlane sosem z niszczycielskich działań totalnej opozycji. Cel tego procesu, wielokrotnie powtarzanego jest oczywisty – elektorat Prawa i Sprawiedliwości, czerpiący wiedzę o funkcjonowaniu państwa tylko z tych mediów, ma być utwierdzany w prawidłowym wyborze partii rządzącej. Do tej pory byli diabelnie skuteczni, co widać po sondażach poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. To się jednak może zmienić.
Głos bowiem zabrało dwóch publicystów popularnych w kręgach prawicowych, którzy w kampanii wyborczej w 2015 roku otwarcie popierali partię Kaczyńskiego i zachęcali do “dobrej zmiany”. Po wydarzeniach minionego piątku, kiedy to PiS przeforsował w Sejmie szereg skandalicznych ustaw z przejęciem przez polityków władzy nad sądownictwem oraz manipulowaniem ordynacją wyborczą na czele, nie wytrzymali i postanowili ujawnić swoim czytelnikom, jak bardzo się na PiS zawiedli. Ich wolta nie dotyczy ustaw godzących w kwestie dla wielu Polaków abstrakcyjne (TK, KRS czy Sąd Najwyższy), tylko ustaw godzących w sprawy bardziej przemawiające do pisowskiego elektoratu. To też czyni oba te wpisy o wiele bardziej istotne niż się z pozoru wydaje. Oto dwóch liderów prawicowej opinii wprost pokazuje, że PiS oszukał wyborców obiecując gruszki na wierzbie, a dziś boi się wypić piwo, które sam nawarzył.
Zaczęło się od wczorajszego tekstu Super Expressu, gdzie naczelny tego dziennika Sławomir Jastrzębowski ogłosił, że “cuda PiS się skończyły. Teraz PiS wsadza łapy w portfele Polaków”.
Zabawne odkrycie, że PiS to partia socjalistyczna doprowadziło Jastrzębowskiego do odkrycia, że prędzej czy później muszą się tym socjalistom skończyć pieniądze w państwowym skarbcu. Tak skomentował likwidację limitu składek ZUS, która uderzy w najlepiej zarabiających:
Otóż PiS kłamał, dziś już to wiemy. To nie jest rzadka cecha u socjalistów rozdających pieniądze. Co prawda nie brakowało takich, którzy mówili: PiS-ie, ostrożnie, bo budżetu zadłużonego rocznie na dziesiątki miliardów rocznie po prostu na to nie stać. Ale społeczeństwo było wtedy karmione nadwyżkami w budżecie wynikającymi ze ściągania VAT i tak dalej. Że niby tak wspaniale w państwie rządzonym przez PiS. To ja się pytam, jeżeli jest tak cudownie i wspaniale, to dlaczego, PiS-ie, wsadzasz właśnie łapy do kieszeni Polaków, żeby zabrać im ponad 5 mld zł? (…) Opowiadanie przez tę partię, że sprzyja rozwojowi przedsiębiorczych, ciężko pracujących ludzi, to niestety kłamstwo, bo właśnie ich dorzyna, więc raczej nie ma szans, żeby wracali z zagranicy, a po drugie, każde socjalistyczne rozdawnictwo pieniędzy musi być utrzymane w rozsądnych granicach. Kiedy kończy się rozsądek, zaczyna się paniczna grabież.
Okazało się jednak, że to był dopiero początek ataku przedstawicieli prawej strony w mediach. Dzisiejszy tekst Łukasza Warzechy w “Do Rzeczy” idzie o wiele dalej. Tekst zatytułowany “Czarny piątek” to frontalny atak na rząd Beaty Szydło i partię rządzącą. Publicysta tygodnika pisze wprost o czarnym piątku dla wolności Polaków, wymieniając wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę, zaostrzenie przepisów antyalkoholowych i zniesienie limitu składek na ZUS, o których pisał także Sławomir Jastrzębowski.
Być może wykazywałem się daleko idącą naiwnością, ale przed wyborami w 2015 roku nie sądziłem, że partia Jarosława Kaczyńskiego w ciągu dwóch lat w sferze regulowania życia obywateli i odbierania im – a przynajmniej części z nich – ciężko zarobionych pieniędzy przebije Platformę. Łże-liberalizm PO wydawał się nie do pokonania. A jednak. (…) PiS dzisiaj nie wydaje się już po prostu niezainteresowane kwestią szeroko pojmowanej wolności, ale wręcz żywo zainteresowane w jej ograniczaniu w jakimś szaleńczym przekonaniu, że tędy właśnie prowadzi droga do naprawy państwa – pisze Warzecha.
Wymienia także wiele innych działań, w których PiS zawiódł jego zaufanie, wchodząc z butami w wolność Polaków. Zmiany w handlu ziemią, ograniczenia w zakładaniu aptek, większa inwigilacja, zniszczenie branży e-papierosów czy branży futerkowej to wciąż niepełna lista. Zarzutów jest wiele i widać u Warzechy duże rozczarowanie “dobrą zmianą”. Zwłaszcza, że to dopiero dwa lata ich rządów, na co też zwrócił uwagę.
Czy Polacy czytając Jastrzębowskiego i Warzechę zmienią zdanie o partii Kaczyńskiego? Zapewne nie, gdyż ich głos zginie w natłoku wzmożonej jeszcze bardziej propagandy. Warto jednak odnotować ich pojawienie się w nadziei, że nie będą odosobnione.
fot. Shutterstock/Michael Wende
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU