Pisanie prawa na kolanie i wprowadzanie go w życie bez najmniejszego przygotowania ma swoje konsekwencje. Niestety najczęściej ponoszą je ci, w interesie których dana zmiana miała być podobno wprowadzona. Przykładem może być reforma edukacji, która osiągnęła nowy poziom absurdu – państwo nie potrafiło na czas przygotować nawet nowych pieczęci urzędowych dla szkół. W efekcie opóźnień szkoły nie mogą na czas wystawiać legitymacji uczniom, przez co ci ostatni zostali pozbawieni swoich praw, m.in. do korzystania ze zniżek na środki transportu publicznego.
W odpowiedzi na interpelację Posła Grzegorza Furgo, MEN tłumaczy się, że opóźnienia Mennicy Polskiej są spowodowane dużą liczbą zgłoszeń, które napłynęły w liczbie 50-200 dziennie, często z brakami formalnymi, które wymagały korekty. Problemem było, że wnioski składały np. szkoły, a nie ich organy prowadzące. W efekcie czas realizacji zamówień wzrósł do 60 dni.
BUM!
Ministerstwo Edukacji:
Ze względu na reformę edukacji czas realizacji pieczęci dla szkół przez Mennicę Polską wydłużył się do 60 dni. Utrudnia to szkołom podbijanie legitymacji.W zastępstwie szkoły wydają uczniom zaświadczenia, które formalnie nie upoważnieniają do zniżki pic.twitter.com/CncmCjICff
— Rafał Mundry (@RafalMundry) November 10, 2017
Opisana sytuacja udowadnia dobitnie, że przy “reformie” edukacji wszystko jest robione na ostatnią chwilę. O reformie wiadomo od wielu miesięcy, ciężko powiedzieć że nie było wystarczająco dużo czasu, aby dopełnić formalności. Nie było trudne dla MEN, by przewidzieć dużą ilość zamówień w sytuacji zamykania i otwierania tak dużej liczby szkół, dlatego możliwe było zastosowanie środków zaradczych, jednak w pośpiechu i chaosie nikt o tym nie pomyślał. Jeśli tak drobnej sprawy szkoły nie są w stanie domknąć w czasie, to otwarte jest pytanie, ile zaniedbań powstało w systemie, a o których nie mieliśmy jeszcze okazji usłyszeć? Już do mediów docierały informacje o brakach nauczycieli w licznych placówkach, które wynikają z oferowania oderwanych od rzeczywistości siatek godzin pracy. Powstało nawet pojęcie “szkołokrążcy”, nauczyciela, który musi prowadzić zajęcia w kilku, często oddalonych od siebie placówkach, aby wyrobić podstawowy etat. Częste okazały się także błędy planistyczne, szkoły świecące pustkami, a z drugiej strony przepełnione placówki, które nie oferują jakiegokolwiek komfortu warunków nauki.
W powyższy sposób realizowana reforma nie służy nikomu, a z całą pewnością nie uczniom. Nieprzemyślane operacje na żywym organizmie nigdy nie prowadzą do pozytywnych rezultatów. Do sprawności systemu potrzeba jego stabilności, stąd każda reforma musi być starannie zaplanowana w celu niezaburzania codziennego funkcjonowania ucznia w przestrzeni szkoły. Niestety w naszych realiach ponownie o to nie zbadano.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU