Andrzej Duda w ostatnich miesiącach starał się grać rolę strażnika ładu prawnego i samego zdrowego rozsądku w polskiej polityce. Pałac Prezydencki przyjął bowiem rolę quasi opozycji stojąc w sprawie reformy sądów na stanowisku “za a nawet przeciw”. Jednak dzisiaj możemy zaobserwować niespodziewaną zmianę stanowiska głowy państwa, która uderzyła w Krajową Radę Sądownictwa. Prezydent na antenie Radio Plus stwierdził bowiem, że:
“Uważam, że jest absolutnie konieczna zmiana Krajowej Rady Sądownictwa, co ostatnia sprawa z asesorami w sposób absolutnie dobitny pokazuje. Nagle powstał niepodważalny dowód do tego, że ta formuła KRS jest absolutnie nie do przyjęcia i ona się całkowicie wyczerpała”.
Prezydent odniósł się w ten sposób do sprawy sprzeciwu KRS wobec 265 asesorów, którzy we wrześniu br. odebrali akty mianowania od Zbigniewa Ziobry.
Mogłoby się wydawać, że nagłe odwrócenie optyki Andrzeja Dudy pokazuje zmianę układu sił w sporze wokół sądownictwa. Jeszcze podczas niedawnego spotkania z prezesem PiS, prezydent dał Jarosławowi Kaczyńskiemu jasno do zrozumienia, że ws. KRS będzie bezkompromisowy.
Jednak podstępny manewr ministra sprawiedliwości postawił Dudę pod ścianą. Większość Polaków miała zastrzeżenia do sposobu przeprowadzania reformy sądownictwa, podczas gdy afera z odrzuceniem przez “elitę” prawie 300 “młodych, zdolnych i pracowitych” pozwoliła odbudować wśród wielu wizerunek butnej i aroganckiej kasty sędziowskiej. Nieistotnym medialnie szczegółem są braki formalne zgłoszonych kandydatur, ponieważ większość wyborców usłyszy tylko ogólne hasło. Stanięcie w obronie sędziów w tym momencie zepchnęłoby Andrzeja Dudę do obozu totalnej opozycji. Jednak prezydent, aby przetrwać w polityce, nie może pozwolić sobie na opuszczenie obozu Zjednoczonej Prawicy, dlatego chcąc uniknąć zdyskredytowania musiał zrobić ukłon w stronę wyborców Prawa i Sprawiedliwości i podzielić ich oburzenie zaistniałą sytuacją.
Jednak ustąpienie ze swoich propozycji zmian w KRS byłoby wizerunkową wtopą prezydenta, który straciłby szanse na uzyskanie politycznej niezależności. To był cel Ziobry i to się całkowicie nie udało dzięki politycznej masce jaką założył prezydent.
Andrzej Duda przyjął przebiegłą strategię. W otwartym przekazie mówi to, co wyborca PiS pragnie usłyszeć, udowadnia, że jest wciąż “naszym” prezydentem. Pozwala emocjonalnej awanturze przepłynąć obok Pałacu Prezydenckiego, kiedy równocześnie na poziomie decyzji prezydent nie planuje cofnąć się o krok. Trwa gra na czas, który działa na niekorzyść Ziobry. Nawet teraz Andrzej Duda próbuje delikatnie pociągnąć zaistniałą sytuację jako uzasadnienie swoich własnych propozycji:
“Uważam też, że Krajowa Rada Sądownictwa – jeżeli ma być wybierana przez parlament, to powinna być wybrana przez parlament, a nie tylko przez jeden obóz polityczny. I stąd była moja decyzja, dlatego przygotowałam własne rozwiązania, które już półtora miesiąca temu zostały złożone do laski marszałkowskiej, czekają na uchwalenie”.
Trwają zatem między Pałacem Prezydenckim i Ministerstwem Sprawiedliwości swoiste zawody w przeciąganiu liny społecznego poparcia. Wydaje się, że z perspektywy Pałacu Prezydenckiego przyjęta strategia jest najbardziej skuteczna, ponieważ sprawiła, że Zbigniew Ziobro swoim ciosem całkowicie chybił, a w długoterminowej rozgrywce w obozie prawicy tak naprawdę wszystko pozostało po staremu.
Źródło: interia.pl
fot. Shutterstock/praszkiewicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU