Pod koniec września odbyły się w Polsce ćwiczenia Wojska Polskiego oraz 11 państw sojuszniczych „Dragon-2017”. Celem ćwiczeń było pokazanie nowoczesnej i cały czas modernizującej się polskiej armii. Cel nie został osiągnięty. Wręcz przeciwnie, nastąpiła katastrofa i kompromitacja na niespotykaną dotąd skalę.
Pierwsza jaskółka burdelu zaśpiewała w Wojskowych Komendach Uzupełnień (WKU), które dostarczyły jedynie 60% wymaganych rezerwistów, a żeby dokonać dzieła zniszczenia WKU poprzydzielało ich niezgodnie z ich specjalizacją: marynarze trafili do rozpoznania, artylerzyści do logistyki, a lotnicy do wojsk zmechanizowanych. Szacuje się, że dotyczyło to 50% rezerwistów (!).
Żołnierze na cztery dni ćwiczeń otrzymali jeden mundur, dwie pary skarpet, dwa podkoszulki, koszulkę i spodenki gimnastyczne bez możliwości osobistego prania tych rzeczy. Jeśli kojarzycie smród osób bezdomnych z tramwajów, to dokładnie tak śmierdziało dumne i podniesione z kolan Wojsko Polskie już po pierwszym dniu ćwiczeń. Nie wydano też umundurowania przeciwdeszczowego, bo powszechnie wiadomo, że pogoda również ma się stosować do rozkazów Macierewicza a wrzesień to tradycyjna pora sucha w Polsce. Na poligonie brakowało profesjonalnych śpiworów, więc pierwszą noc żołnierze rezerwiści spędzili w wykopanych i ogrzewanych ogniskami jamach a’la szałas przykrywając się kocami. Po tak spędzonej na polu bitwy nocy nie trudno się rozchorować, ale zabezpieczenie medyczne nie przewidziało tak prozaicznych problemów jak przeziębienie.
Wszystkie te niedobory spowodowały zmasowany nalot! Nie, nie wroga. Zaniepokojonych rodzin, które przywiozły na poligon swoim mężom, ojcom i synom to, czego nie był w stanie zapewnić MON, czyli buty, bieliznę, leki, śpiwory, skarpetki, odzież przeciwdeszczową, konserwy, chleb i wodę. Bo trzeba Wam też wiedzieć, że tak oszczędnego jedzenia nie pamiętali nawet najstarsi rezerwiści pamiętający epokę neolitu.
Ci sami najstarsi rezerwiści z czegoś się ucieszyli: nie musieli uczyć się operowania nowym sprzętem, bo takiego nie było! Był ten, który pamiętali ze złotych lat młodości, np. 37-letni Star 266, radiostacje R-123 z lat 60-tych, samolot SU-22 (rezygnuje z niego ostatni kraj afrykański, Angola), czy 45-letni wóz bojowy BRDM2. Komunikację na ćwiczeniach uratowały… prywatne telefony komórkowe, co nie jest dobrą wiadomością, bo np. na Ukrainie separatyści namierzali sygnał komórek ukraińskiego wojska zabijając w ten sposób artylerią wielu z walczących. Generalnie sprzęt, którym posługiwali się Polacy na ćwiczeniach „Dragon-2017” pamiętał nudne i przydługawe przemówienia towarzysza Gomułki.
Była jednak formacja, która cieszyła się z wyposażenia i sprzętu, na którym pracowała. Która? Zgadliście: Wojska Obrony Terytorialnej. Najnowsze mundury, nowoczesne uzbrojenie, noktowizory (o których regularne wojsko mogło pomarzyć), nowe ciężarówki, najnowsze środki łączności i kevlarowe hełmy.
To tylko niewielki fragment niekompetencji, dziadostwa, amatorszczyzny, dyletanctwa, bezradności, niechlujstwa i niedogodności, z jakimi musieli zmierzyć się niejednokrotnie zaprawieni w bojach w Iraku i Afganistanie nasi rezerwiści, którzy brali udział w tych żenujących ćwiczeniach, przygotowanych pod okiem najlepszego ministra obrony od czasów dwudziestolecia międzywojennego, czyli Antoniego Macierewicza. Największym sprawdzianem ich wewnętrznej siły i patriotyzmu okazała się walka z samym sobą i przezwyciężenie chęci pierdolnięcia tego wszystkiego, olania ćwiczeń i skierowania się w stronę własnego domu.
Nie to jednak najbardziej zabolało żołnierzy rezerwistów. Najbardziej zabolało ich to, że Antoni Macierewicz i Andrzej (Adrianem zwany) Duda wizytując ćwiczenia „Dragon-2107” omijali ich szerokim łukiem, jak by byli gorszym sortem Polaków, mięsem armatnim niewartym uwagi.
Źródło: MPolska24.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU