Od kilku tygodni trwa już medialna burza nad rekonstrukcją rządu Beaty Szydło. Kolejne redakcje prześcigają się w ogłaszaniu kolejnych zagrożonych dymisją ministrów oraz typowaniem ich ewentualnych następców. W sumie nie powinno być to trudne, bo naprawdę trudno jest znaleźć ministrów, którzy w czymś nie nawalili w przeciągu ostatnich dwóch lat pełnienia swojego urzędu. To jednak wcale nie musi oznaczać, że tylko ci, którzy sumiennie i bezbłędnie wypełniali swoje obowiązki mogą być pewni pozostania w rządzie na ministerialnych stanowiskach. Co więcej, część ministrów może spać spokojnie, choć ministrami są fatalnymi i dla polskiej racji stanu szkodliwymi. Tym bardziej kuriozalne jest umiejscawianie Beaty Szydło na 10. miejscu najbardziej wpływowych kobiet świata wg Forbes. Okazuje się bowiem, że w rządzie, którym jest szefową znajdują się osoby, na które nie ma absolutnie żadnego wpływu – ani na ich pracę ani na ich status. Dlatego też rekonstrukcja raczej nie jest możliwa w szerokim, personalnym zakresie. Zmiany są możliwe w mniej istotnych resortach. Może dlatego według ostatnich doniesień medialnych rekonstrukcja będzie bardziej “strukturalna” niż “personalna”. Tak to się jakoś dziwnie składa w przypadku rządu Zjednoczonej Prawicy, że margines możliwych zmian nie jest zbyt wielki – zbyt wiele osób jest bowiem nie do ruszenia.
O kim mowa? Przedstawiam moja subiektywna lista “Świętych krów” rządu PiS
- Mateusz Morawiecki – wicepremier rządu, wspólnie z Beatą Szydło “pomazańcy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego”. I choć pozycja samej premier wydaje się zagrożona z powodu jej rosnących wpływów to sam minister rozwoju i finansów może spać spokojnie. Nie szkodzi mu ujawnianie propagandowych kłamstw, rozpowszechnianych przy pomocy prezentacji na slajdach w Power Poincie czy udawanego sukcesu gospodarczego, tak naprawdę osiągniętego na niebotyczny kredyt. Według ostatnich doniesień, Morawiecki ma wręcz otrzymać jeszcze więcej władzy nad polską gospodarką – to na nim, w obliczu ewentualnej dymisji Beaty Szydło prezes PiS chce budować dalszą popularność rządu, która da partii rządzącej władzę przez kolejną kadencję. Coraz bardziej poważnie powracają zapowiedzi sprzed dwóch lat, że to w nim prezes Kaczyński widzi swojego następcę.
- Antoni Macierewicz – niezwykle kontrowersyjny, przodujący w rankingach nieufności, skonfliktowany z wieloma ministrami szef MON również może być spokojny swojej funkcji. Jako najwyższy kapłan religii smoleńskiej oraz polityk, który gwarantuje dobrą współpracę z mediami Tomasza Sakiewicza, Klubami Gazety Polskiej oraz ultrapatriotyczną Polonią w USA jest nie do ruszenia. I choć w przeciągu ostatnich dwóch lat dostał pstryczka w nos od kierownictwa PiS, które usunęło jego pupila Bartłomieja Misiewicza z szeregów partii, sam Macierewicz w rządzie pozostać musi. Jego usunięcie mogłoby wywołać dla PiS nieprzewidywalne konsekwencje.
- Elżbieta Rafalska – minister rodziny, pracy i polityki społecznej dostała w prezencie od prezesa PiS fantastyczną fuchę polegającą na rozdawaniu publicznych pieniędzy i konsumowaniu spadającego bezrobocia, które zawdzięcza głównie czynnikom zewnętrznym i koniunkturze. Dobrze wypada na konferencjach prasowych, jest utożsamiana z flagowym programem partii rządzącej więc jej utrącenie byłoby niezrozumiałe dla socjalnego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Zabawne, że odpowiedzialna za sprawne funkcjonowanie systemu składania wniosków dotyczących 500+ drogą elektroniczną, minister cyfryzacji Anna Streżyńska znajduje się na liście do wymiany. No tak, ale ona zajmuje się pracą, nie chce przyjąć partyjnej legitymacji no i nie opiera swojej działalności na konferencjach prasowych.
- Jan Szyszko – bardzo blisko związany z ojcem Tadeuszem Rydzykiem minister środowiska. To jego rękami spłacane są kampanijne długi wobec redemptorysty (choćby ostatnio 20 mln dotacji na geotermię w Toruniu). Choć w historii zapisze się najprawdopodobniej jako najgorszy minister środowiska w historii III RP, parasol ochronny Ojca Rydzyka z pewnością uchroni go od skutków rekonstrukcji.
- Zbigniew Ziobro – choć raz już prezesa Kaczyńskiego zdradził i obóz PiS opuścił dziś jest w rządzie nie do ruszenia. Szef partii rządzącej bardzo chciałby go usunąć z Rady Ministrów, tym bardziej, że to on jest pośrednio winny zastopowaniu reformy sądownictwa jednak nie może sobie na to pozwolić. Większość sejmowa jest wciąż zbyt niepewna, by zrezygnować z kilkunastu głosów jakie gwarantuje dziś Zjednoczonej Prawicy Solidarna Polska. Poza tym, dopóki Ziobro realizuje polityczne polecenia prezesa PiS i wykorzystuje prokuraturę prawidłowo – czyli w celu uderzania w przeciwników politycznych, niestraszne są mu takie afery jak finansowanie SP ze środków unijnych czy kolesiostwo w obsadzaniu prezesów sądów.
- Jarosław Gowin – nieusuwalny z tego samego powodu co Zbigniew Ziobro. Poza tym, choć w mediach publicznie zdarza mu się kontestować posunięcia PiS, to sumiennie i rzetelnie popiera wszystkie propozycje zmian w ustawach, także te skrajnie sprzeczne z deklarowanymi przez niego wolnorynkowymi poglądami. Poza tym, gdy już przeanalizować te dwa lata rządów, okaże się, że robi to całkowicie za friko – trudno bowiem wskazać choć jedną reformę, którą to on firmuje swoim nazwiskiem. Jak będzie grzeczny to może PiS pozwoli mu przeprowadzić reformę szkolnictwa wyższego – choć raczej nie w wersji przez niego zaproponowanej.
- Mariusz Błaszczak, Mariusz Kamiński, Adam Lipiński, Krzysztof Jurgiel – zakon PC jest nieusuwalny tak długo jak rządzi Jarosław Kaczyński. Swoich ludzi w rządzie Kaczyński mieć musi. Także po to, by pilnowali czy ktoś nie urósł za bardzo.
Na koniec jest jeszcze kwestia wymienianego na wielu listach ministrów do wymiany Konstantego Radziwiłła. Minister zdrowia wyraźnie nie poradził sobie na swoim stanowisku – od stycznia protestujący medycy mogą sparaliżować funkcjonowanie służby zdrowia, leki systematycznie drożeją, a kolejki do specjalistów są jeszcze dłuższe niż wtedy, gdy obejmował tekę szefa resortu. Biorąc jednak pod uwagę właśnie perturbacje w służbie zdrowia pod koniec roku i na początku przyszłego, minister Radziwiłł może być pewny pozostania na stanowisku. Dlaczego? Bo prawdopodobnie nie ma absolutnie nikogo, kto chciałby na swoje barki brać jego zaniedbania.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU