Witold Waszczykowski nie jest w stanie dłużej ukrywać klęski wizji wschodniej polityki rządu RP. Ideologiczna koncepcja Polski jako rzecznika Ukrainy w Europie i wręcz tarczy stawiającej opór ekspansji rosyjskich wpływów okazała się być całkowitą porażką. Ukraina nie tylko nie odwzajemnia gestów dobrej woli strony polskiej, a co gorsza stosuje metody, które pokazują, że ukraińskie władze nie tylko z nami nie współpracują, ale co gorsza, nas nie szanują. Elektorat prawicy jest jednak na punkcie narodowej dumy bardzo czuły, co zmusiło MSZ do dość desperackiej próby ukrycia swoje porażki i udowodnienia, że dyplomacja “działa”. Ministerstwo wprowadzi bowiem procedurę, która zablokuje wyjazd do Polski osób, które mają skrajnie antypolskie stanowisko. Chodzi o osoby otwarcie czczące zbrodniarzy jak i urzędników którzy hamują odkrywanie prawdy historycznej czy zachowywanie dla potomności polskiego dziedzictwa kulturowego i miejsc pamięci, np. cmentarzy. Minister stwierdził:
“Uruchamiamy procedury, które nie dopuszczą ludzi, zachowujących skrajnie antypolskie stanowisko, do przyjazdu do Polski.”
“My mamy świadomość, jak ważna jest dla nas Ukraina ze względów geopolitycznych (…), ale Ukraińcy, wiedząc o tym znaczeniu swojego państwa dla naszego bezpieczeństwa uważają, że w takim razie kwestie, jakie nas dzielą, szczególnie historyczne, powinny zejść na drugi, trzeci plan”
Nie da się ukryć, że przedstawione działania w obecnych realiach są wtórne i świadczące o wręcz żałosnej słabości polskiej dyplomacji, która nie potrafi wywrzeć presji nawet na tak słabego politycznie i gospodarczo partnera jak Ukraina.
W polityce międzynarodowej ma miejsce bowiem sytuacja absurdalna. Polski rząd wspiera Ukrainę dyplomatycznie w staraniach na rzecz członkostwa w Unii Europejskiej, wspiera sąsiada kredytami i finansuje studia ukraińskim studentom. MSZ przyczynił się nawet do szkodliwego dla polskiej gospodarki wprowadzenia ruchu bezwizowego Ukrainy z Unią Europejską. Tymczasem Ukraina pokazała Polsce, gdzie jej miejsce już podczas negocjacji w czasie konfliktu w Donbasie, gdzie nasi “sojusznicy” nie widzieli potrzeby naszego uczestnictwa. Im bardziej Witold Waszczykowski starał się Ukrainę wspierać, tym bardziej Kijów czuł się pewny siebie i traktował Warszawę z góry. Najbardziej trudnym obszarem okazała się historia. Ukraina nie rozliczyła się bowiem do dziś ze swoją przeszłością. Bronisław Komorowski odznaczył prezydenta Ukrainy w duchu przyjaźni Orderem Orła Białego, aby ten pół roku później podpisał ustawę uznająca UPA i OUN za formacje bohaterskie. Ambasada Ukrainy oprotestowuje wszelkie próby upamiętnienia Rzezi Wołyńskiej, a Ukrainę opanowała biała gorączka kiedy Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą ofiary ludobójstwa na Wołyniu. U naszych sąsiadów wciąż powiewają czerwono-czarne flagi, nazywa się ulice imionami zbrodniarzy, a akty wandalizmu wobec polskich cmentarzy i pomników nie są zdarzeniami odosobnionymi. Jednak rząd RP w imię choro pojętej dbałości o polską rację stanu przymykał na to wszystko oko.
Tymczasem słabość polskiej dyplomacji ma charakter psychologicznego “karlizmu”. Ukraina potrzebuje bowiem Polski o wiele bardziej niż Polska Ukrainę. W Warszawie przyjęło się jako paradygmat założenie, że niepodległość Ukrainy to niepodległość Polski, dlatego trzeba wspierać ją za wszelką cenę. Tymczasem Ukraińcom na swojej wolności zależy bardziej niż nam, zatem jeśli nie zaoferujemy naszego wsparcia, to kwestią czasu jest aż Kijów sam przyjdzie i nią poprosi. Tylko różnica będzie taka, że wówczas pomoc zaoferujemy na swoich warunkach, które Ukraina zaakceptują, albo zmierzy się z konsekwencjami. Niepodległa, ale skorumpowana, słaba i na dodatek antypolska Ukraina nie jest bowiem jakąkolwiek polityczną gwarancją bezpieczeństwa. Jest to tylko iluzja, którą karmią się megalomańskie umysły polityków PiS. Skoro jak wielu mówi, że historia jest drugorzędna, to niech Kijów sam zrezygnuje w takim razie z jej politycznego sterowania. Nie można bowiem budować pojednania na kłamstwie. Polityka nie wybacza słabości, a Polska w polityce wschodniej okazuje ją nieustannie, co nasi sąsiedzi wykorzystują. Paradoks polega na tym, że wobec Brukseli, gdzie trzeba wykazać się miękką dyplomacją, nasi rządzący stosują twardą siłę, a tymczasem tam, gdzie ich twardość miałby zastosowanie widać jedynie uległość.
Witold Waszczykowski widać nie ma koncepcji jak wybrnąć ze ślepej uliczki w jakiej utkwiła dyplomacja, dlatego ucieka się do półśrodków, które poza medialnym poklaskiem nic w zasadniczej części problemu nie zmieniają. Jest to przykład nieudolności dyplomacji, która im dłużej trwa, tym będzie przynosiła coraz kosztowniejsze konsekwencje.
Źródło: interia.pl
fot. flickr/MFA
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU