Prawo i Sprawiedliwość swoją nagonkę na środowisko sędziów argumentuje troską o obywatela poszkodowanego przez skorumpowany, niesprawiedliwy i przeciągający sprawy w nieskończoność system. Jednak, gdy przyjrzymy się działaniom rządu w oderwaniu od polowania na “nadzwyczajnej kasty”, to okaże się, że przeciętny Polak, w przeciwieństwie do posiadacza legitymacji partyjnej, nie będzie miał tak dużo powodów do zadowolenia. Wychodzą na jaw pierwsze efekty uboczne przygotowanej na prędce ustawy o ustroju sądów powszechnych. Ustawa z perspektywy ministerstwa osiągnęła swój cel – minister może dokonać wymiany prezesów sądu, a prezesi przesuwać niewygodnych sędziów do innych wydziałów, nawet bez ich zgody. Jednak, jak donosi Rzeczpospolita, nowe przepisy spowodowały również spowolnienie pracy sądów, co szczególnie uwidoczniło się w sprawach dotyczących prawa pracy.
Jednym z postulatów ustawy było zachowanie niezmiennego składu orzekającego w danej sprawie. Jednak jak wiemy, z powodów politycznych unikano szerszych konsultacji projektu ustawy jak ognia, stąd przerodziła się ona na tym polu w bubel prawny. Sądy zostały bowiem sparaliżowane przez niedobór ławników. Niemożność zastąpienia jednego ławnika w razie niedyspozycyjności spowodowała przesuwanie na szeroką skalę terminów rozpraw. Szczególnie uciążliwy jest ustawowy limit dni pracy ławników na poziomie 12 w ciągu roku, co skutkuje orzekaniem przez ławnika zaledwie raz w miesiącu. Dodatkowym problemem jest odwoływanie rozpraw w przypadku np. choroby jednego z ławników.
Ministerstwo obiecuje zmiany. Rozważane jest wprowadzenie trzech par ławników przypisanych tylko do jednego sędziego, który mógłby podzielić swoje sprawy na trzy grupy według przydzielonych par.
Jest to jednak działanie spóźnione, ponieważ nie trzeba być geniuszem, aby przewidzieć takie skutki nowej ustawy, wystarczyło wsłuchać się w głos osób z doświadczeniem w orzekaniu. Niestety cała sprawa pokazuje, że na walce politycznej o kontrolę nad sądami, tymi którzy tracą najwiecej, są obywatele. Widać jak na dłoni, ze rządu nie interesuje ich dobro, ale sięgnięcie po stanowiska. Świadczy o tym dobitnie brak chęci, aby nowe prawo starannie przygotować. Unikanie konsultacji to jedno, ale kiepski poziom i brak racjonalności na poziomie prac ministerialnych pokazuje niedbałość o jakość prawa. Porównajmy choćby brak przewidywania ze strony ustawodawcy w przypadku stałego składu orzekającego z równoczesną przenikliwością w obszarze kontroli wyboru prezesów sądów, gdzie zadbano o 100% efektywność nowych przepisów.
Jest to hipokryzja władzy, która pod pozorem walki z patologiami sadownictwa tak naprawdę odwraca uwagę od sedna problemu. Dzięki PiS zamiast debatować na realną reformą sądów, toczymy wojnę totalna o personalia. Nie tak buduje się państwo przyjazne obywatelom.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU