Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, zabrała się za czytanie poezji. Propagandystka Siergieja Ławrowa urządziła ckliwy cyrk.
Maria Zacharowa zostawiła na chwilę swoje antyukraińskie, antyamerykańskie i antyunijne tyrady na boku i zabrała się za czytanie poezji rosyjskiego barda i poety Władimira Wysokiego pt. “My obracamy ziemię”. Nagranie trafiło do sieci i w sumie nie wiadomo co chciała tym osiągnąć. Interia.pl cytuje fragmenty czytane przez propagandystkę Siergieja Ławrowa, ministra spraw zagranicznych Rosji.
Ktoś wstał, i z pogardą zgiął się w pół, robiąc skłon. Dostał kulę w nagrodę. Na zachód, na zachód pełznie nasz batalion. Żeby słońce wzejść mogło na wschodzie – po przeczytaniu tego fragmentu zaczęła szlochać.
Russian Foreign Ministry spokeswoman Maria Zakharova couldn't hold back her tears while reading Vladimir Vysotsky's WW2 poem "We're turning the earth" pic.twitter.com/EZVEWyHYNc
— Francis Scarr (@francis_scarr) December 12, 2022
Brzuchami po błocie, smród wdychając i dym. Wciąż do przodu pełzniemy bez strachu. Dziś słońce na niebie sprzyja nam, złotem lśni. To dlatego, że przemy na zachód – recytuje. Ostatnie wersy poezji mówią o trudzie, z jakim mierzą się rosyjscy żołnierze, krocząc w przód podczas walki z wrogiem.
Ręce, nogi pokryte ranami. Rosę pić, korę gryźć przyszło nam. Ziemię rwiemy na kęsy zębami. Tu i tam, tam i tu, tu i tam – zakończyła.
Ckliwy teatrzyk
Zapewne czytanie wierszy zawiązanych z II Wojną Światową miało być odniesieniem do wojny prowadzonej z niepodległą Ukrainą. Paradoksalnie Zacharowa pokazała, że od tamtych czasów nic się nie zmieniło w rosyjskiej mentalności prowadzenia wojny i nadal jest to kraj zacofany.
Doktryna “ludzi u nas dostatek” była realizowana na froncie w latach 40., a wojna w Ukrainie pokazuje, że w tej materii nic się nie zmieniło. Doniesienia o walkach pod Bachmutem mówią o stosach martwych Rosjan, którzy zostali świeżo zmobilizowani i bez odpowiedniego przeszkolenia i sprzętu wysłani do walki. Te straty trzeba będzie uzupełnić, więc nad Rosją zawisła groźba kolejnej mobilizacji.
W czasie II wojny światowej za rosyjskim wojskiem podążały specjalne jednostki, które zajmowały się likwidacją żołnierzy uciekających z frontu. Podobne rzeczy dzieją się dzisiaj w Ukrainie. Analogii jest dużo więcej i dotyczą np. postępowania z ludnością cywilną.
Można powiedzieć, że Zacharowa odstawiła ckliwy teatrzyk, bo kto przy zdrowych zmysłach wysyła do boju nieprzygotowane świeże wojsko, a potem nad nimi płacze? Takie rzeczy tylko w Rosji.
Źródło: Interia.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU