Polityka i Społeczeństwo Wywiady

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Bolsonaro ma jeszcze dwa miesiące, żeby budować swoją narrację wokół wyników wyborów

Część Brazylijczyków, która nie jest zadowolona z wyników wyborów, może wyjść na ulicę, bo nastroje społeczne są tragiczne. W takiej sytuacji nie wiadomo, jak może zareagować policja i wojsko. […] Lula przejmuje władzę dopiero w styczniu przyszłego roku. Do tego czasu Bolsonaro może budować jakąś narrację wokół wyników wyborczych – z dr Joanną Gocłowską-Bolek, latynoamerykanistką i ekonomistką o wyborach prezydenckich w Brazylii rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno w Brazylii odbyła się II tura wyborów prezydenckich, którą wygrał prezydent Lula. Jak Pani skomentuje wynik wyborów prezydenckich?

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Wyniki pokazują, że kampania wyborcza była bardzo brutalna. Jako przykład tego warto poddać fakt, że w wyborach startował ponad tuzin kandydatów.

Jednak mimo tego faworytami był obecnie urzędujący prezydent, Jair Bolsonaro i jego główny konkurent, Lula da Silva. Bolsonaro w czasie poprzednich wyborów obiecał zmianę, ale jak pokazały jego rządy nie wszyscy z tej zmiany są zadowoleni. Lula w swojej kampanii poruszył tematy, które okazały się piętą Achillesową, Bolsonaro i to dało mu zwycięstwo, a na dodatek ma doświadczenie polityczne, gdyż wcześniej już zasiadał w brazylijskim Pałacu Prezydenckim.

Powiedziała Pani, że kampania prezydencka była bardzo zażarta. Jak ten fakt może wpłynąć na brazylijskie społeczeństwo, które jest mocno podzielone?

Społeczeństwo już przed kadencją Bolsonaro było podzielone, co nie zmienia faktu, że odchodzący prezydent swoimi działaniami pogłębił podziały społeczne, co było widać jeszcze przed samymi wyborami. Odchodzący prezydent w czasie kampanii prowadził narrację, której celem było oczernienie i zniechęcenie społeczeństwa do Luli, co nie przyniosło żadnego efektu, bo Lula wygrał wybory.

Nie oznacza to jednak, że działania Bolsonaro mogą wyprowadzić na ulicę społeczeństwo na co być może liczył. Do tego jednak nie doszło, bo w momencie, kiedy jego sojusznicy zrozumieli, że przegrał, to sami zakomunikowali, że „Akceptują wynik i trzeba to zrobić”. Kolejnym ciosem dla prezydenta był fakt, że nie może liczyć na poparcie wojska i policji, co mogłoby mu umożliwić niedemokratyczne działania.

Brazylijski Najwyższy Trybunał Wyborczy ogłosił, że Lula zdobył około 51% głosów, a Bolsonaro około 49%. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że wyniki oscylują na granicy „błędu statystycznego”, to czy w Pani ocenie Bolsonaro może je podważać?     

Jeśli weźmie się poparcie w sondażach dla Luli w I i II turze, to należy powiedzieć, że sytuacja nie wyglądała tak samo, ponieważ de facto do końca nie było wiadomo, jakim wynikiem zakończą się wybory prezydenckie. Niedawno wszystkie oddane głosy zostały przeliczone, które pokazują, że różnica między oboma kandydatami to 2 000 000 głosów.

Jeśli weźmie się ten fakt pod uwagę, to trudno mówić o pomyłce czy innych nieświadomych działaniach, które miałyby przeważyć o końcowym wyniku. Jednak nie oznacza to, że w trakcie głosowania doszło do incydentów, które mogły mieć znaczenia i odbić się na wyniku, ale nie urzędującego prezydenta, tylko jego kontrkandydata. Mianowicie zdarzały się sytuację, gdzie policję blokowała transport, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie Lula miał większe poparcie od Bolsonaro.

Jak Pani sądzi, czy Bolsonaro pozwoli Luli na demokratyczne przejęcie władzy?   

Kluczowe jest poparcie wojska i policji na które obecny prezydent nie może liczyć. W mojej ocenie jest tego świadomy.

Natomiast jest inne niebezpieczeństwo, które jest bardziej możliwe. Mianowicie część Brazylijczyków, która nie jest zadowolona z wyników wyborów, może wyjść na ulicę, bo nastroje społeczne są tragiczne. W takiej sytuacji nie wiadomo, jak może zareagować policja i wojsko. Owszem wieczór wyborczy nie pokazał, że takie zagrożenie jawi się na horyzoncie, ale trudno przewidzieć jak sytuacja się rozwinie, zwłaszcza że Lula przejmuje władzę dopiero w styczniu przyszłego roku. Do tego czasu Bolsonaro może budować jakąś narrację wokół wyników wyborczych.

Powiedziała Pani, że Bolsonaro nie może liczyć na wojsko i policję, ale czy służby brazylijskie poprą Lulę? Jak Pani sądzi, czy w szeregach służb nie znajdą się ludzie, którzy chcieliby odebrać władzę nowo wybranemu prezydentowi?

Brazylijskie służby i wojsko wypełniają swoje zadania. Pomimo tego, że Bolsonaro do polityki wprowadził wielu wojskowych, to należy powiedzieć, że on również jest człowiekiem, który służył w armii.

Odpowiadając na Pana pytanie sądzę, że służby nie będą podejmowały żadnych działań, żeby przejąć władzę, zwłaszcza że Brazylia ma już za sobą dyktaturę wojskową, co społeczeństwo dobrze pamięta. Myślę, że mimo gloryfikowania tych czasów przez Bolsonaro, to nikt nie chce do nich wracać, zwłaszcza że Brazylia mimo działań prezydenta ma silne instytucje demokratyczne. Nie oznacza to jednak, że do pewnych prób działań przemocowych może nie dojść.

Po ogłoszeniu wyników Lula wygłosił przemówienie, w którym podkreślił, że chce zjednoczyć Brazylię. Jak duże wyzwania stoją przed nowym prezydentem?

To jest olbrzymie wyzwanie i trudno powiedzieć na ile mu się to uda, zwłaszcza że są olbrzymie podziały społeczne, co jeszcze bardziej pokazała kampania. Mam na myśli debatę publiczną, która nie była merytoryczna, a doprowadzała do jeszcze większych podziałów.

Natomiast, czy uda się społeczeństwo brazylijskie zjednoczyć? Na ten moment trudno powiedzieć, zwłaszcza że Lula ma już za sobą jedną kadencję w fotelu prezydenta w latach 2003-2011, a to nie pomaga mu, gdyż nie każdy dobrze wspomina go jako prezydenta. To będzie widać, kiedy już oficjalnie zasiądzie w Pałacu Prezydenckim, zwłaszcza że nie będzie miał poparcia kongresu, a co za tym idzie nie będzie mógł realizować swojego programu.

Brazylia to jedna z największych gospodarek świata. Jak ten fakt może wykorzystać Lula w celu jednoczenia Brazylijczyków?        

Wszystkie kampanie od czasów przyjęcia przez Brazylię demokracji toczyły się wokół tematów gospodarczych, ponieważ spora część społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa. Należy powiedzieć, że Brazylia jest w trudnej sytuacji gospodarczej niż na początku tego stulecia, ponieważ prezydent Lula nie ma możliwości, żeby powtórzyć swój sukces na tle gospodarczym, jaki udało mu się osiągnąć w poprzedniej kadencji.

Nie zmienia to jednak faktu, że ma współpracowników i plan na obecne problemy gospodarcze kraju, ale wszystko też zależy od sytuacji gospodarczej na świecie i poparcia elit brazylijskich dla pomysłów prezydenta.

Bolsonaro w czasie swojej prezydentury zasłynął z niechęci do standardów świata zachodniego, praw kobiet i mniejszości seksualnych czy niszczenia Amazonii. W jakim stanie jest Brazylia po jego rządach?

Pod względem gospodarczym sytuacja w kraju jest trudna, ale nie kryzysowa. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba stworzyć odpowiednie rozwiązania dla biedniejszej części społeczeństwa, którą Bolsonaro się nie przejmował z wyjątkiem okresu kampanii wyborczej w czasie której przeznaczał pieniądze na programy socjalne i nie tylko. Oczekiwania tej części wyborców wobec Luli są ogromne i czas pokaże jak nowy prezydent poradzi sobie z tymi wyzwaniami.

Bolsonaro w swojej polityce zagranicznej chciał zacieśniać relacje ze Stanami Zjednoczonymi, a rywalizował z Chinami. Jak może wyglądać polityka zagraniczna Luli?   

W czasie urzędowania Donalda Trumpa w Białym Domu, relacje między Brasilią a Waszyngtonem były dobre, gdyż obaj politycy świetnie się rozumieli. Natomiast po przegranych wyborach przez Trumpa, relacje się ochłodziły i dzisiaj stosunki ze Stanami Zjednoczonymi są trudne.

Chiny od dawna traktują Amerykę Łacińską jako teren swojej ekspansji i Brazylia jest tego dobrym przykładem. W mojej ocenie nowy prezydent będzie otwarty na współpracę z Xi JinPingiem, zwłaszcza że Lula wprowadził Brazylię do grupy BRICS, w której są między innymi Rosja i Chiny, a więc mimo wojny relacje z Moskwą będą podtrzymywane. Sądzę, że polityka zagraniczna nie ulegnie zmianie, ale stosunki międzynarodowe tak, zwłaszcza że Bolsonaro nie był lubianym liderem w odróżnieniu od Luli da Silvy, który jest wytrawnym graczem na arenie międzynarodowej.

Bardzo dziękuję za rozmowę.   

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie