Polityka i Społeczeństwo

Prorządowe media wytaczają najcięższe działa. Skandaliczny atak na opozycję po wyborach w Niemczech

Wynik wczorajszych wyborów w Niemczech wywołał falę reakcji w Polsce. Osłabienie rządzącej Angeli Merkel, kompromitacja jej konkurenta Martina Schulza i w końcu bardzo dobry wynik radykalnej Alternatywy dla Niemiec wprawiły publicystów prorządowych mediów w stan intelektualnej ekstazy. Tzw. niepokorne media na fali swojego antyniemieckiego i antyimigracyjnego resentymentu postanowiły jednak nieoczekiwanie wykorzystać wynik wyborów do uderzenia w opozycję w kraju.

Zaowocowało to szeregiem, czasem dosyć szokujących publikacji. Szczególnie mocne i skandaliczne słowa napisał redaktor Tygodnika Sieci Michał Karnowski.

"Doradzam zatem opozycji, by jak najszybciej porzuciła targowicką strategię" – pisze Michał Karnowski

Opublikowany przez Tygodnik Sieci na 24 września 2017

Jak widać wybory w Niemczech, jak i cała polityka zagranicznapostrzegane są w mediach prorządowych jako przedłużenie sporu politycznego na krajowym podwórku. Jak widzimy, wybory w Niemczech mają być ostrzeżeniem dla opozycji. Zagraniczni mocodawcy są osłabieni i dłużej już nie przyjdą z pomocą. Klasyczny manewr propagandy. Osłabienie Angeli Merkel i siła AfD w wyniku, jak sam Karnowski opisuje, niezadowolenia z polityki imigracyjnej świadczy o tym, że nawet naród niemiecki przyznaje, że to twarda retoryka PiS była właściwa. Karnowski stosuje zatem kolejny trick, skoro opozycja jest na usługach Angeli Merkel, a nawet naród niemiecki uważa jej politykę za szkodliwą, to wniosek jest tylko jeden- dobra zmiana jest jedyną nadzieją dla przyszłości Polski, a opozycja to zdrajcy. Targowica jest łatwym narzędziem urabiania elektoratu, który jest wrażliwy na historyczne nawiązania. W powyższy sposób reżimowe media rozgrywają cały spór PiS z Brukselą o praworządność. To nie kwestia prawa i uczciwości, to spór nowej władzy reprezentującej prawdziwego suwerena ze starym i zepsutym establishmentem, którego istnienie jest zdradą nie tylko dla Polski, ale dla całej Europy. Trwa budowa narracji, że wzrost nowych sił w Europie jest nie do powstrzymania, a upadek starych elit nieuchronny, zatem PO i Nowoczesna są elementem przeszłości, która ma za chwilę zejść na śmietnik historii. Zgodnie z prawem psychologii tłumu, czy ktoś chciałby stanąć po stronie przegranych? PiS buduje bowiem nowy rodzaj solidarności europejskiej, ale na zupełnie innym poziomie. Próby te politycznie oczywiście są fikcją, ale w medialnej retoryce w Polsce robią wrażenie. Stąd zachwyt nad Marine Le Pen, która także była kandydatem szkodliwym dla Polski, tak samo dziś prawica zachwyca się AfD.

AfD nie wyraża otwarcie antypolskiej retoryki mimo całej swojej prorosyjskości, jednak euforia prawic ma tutaj także inny, dość mocno szkodliwy wymiar. Sama AfD przechodzi bowiem transformację, której zakończenia jeszcze nie sposób przewidzieć. Partia może okazać się bowiem nacjonalistycznym kameleonem, który pójdzie w kierunku jeszcze większej radykalizacji. Wskazuje na to pierwszy powyborczy skandal w AfD. Nie minęła doba, a z partii wystąpiła jedna z jej liderów i założycielek, Frauke Petry, która reprezentowała jej umiarkowaną, zdroworozsądkową twarz. Nie jest tajemnicą, że przyczyną była marginalizacja Petry wewnątrz formacji przez ruchy coraz bardziej nacjonalistyczne. Była liderka AfD zapowiedziała walkę programową i przyznała, że jej już była formacja przechodzi spor programowy, a ona optowała za pójściem w kierunku klasycznej partii konserwatywnej. Istnieje zatem ryzyko, że w partii zwycięży całkowita radykalizacja.

Czy wówczas prawicowi publicyści także będą pisać z zachwytem o przywróceniu demokracji w Niemczech, jeśli nowa partia w Bundestagu podnosi kwestie choćby wypędzonych?

W ocenianiu ludzi, których się nie zna, trzeba zachować ostrożność, bo inaczej można gorzko pożałować.

Nadzieje Karnowskiego na nowe europejskie otwarcie i zakończenie interwencji wobec Polski mogą okazać się całkowicie życzeniowe. O sile dyplomacji Berlina nie decyduje bowiem wynik wyborczy CDU-CSU, ale personalne decyzje Angeli Merkel, ponieważ polityka międzynarodowa, wbrew oczekiwaniom PiS, to nie licytacja, kto ma większe poparcie suwerena, ale brutalna gra interesów. PiS za to nieustannie atakując Angelę Merkel może w końcu zmusić kanclerz do bardziej zdecydowanych kroków i słabszy wynik wyborczy nie będzie wcale dla Berlina przeszkodą.

Niestety PiS nie boi się konfliktu, nawet jeśli Polska na tym ucierpi. Nic nie ma znaczenia tak długo, jak władza dobrej zmiany jest niezagrożona. Tej ostatniej zaś niewiele tak mocno pomaga jak zagraniczny konflikt.

fot. flickr/KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie