Ponoć rosyjscy dowódcy wojskowi mają kontaktować się bezpośrednio z Władimirem Putinem. W praktyce oznacza to pomijanie ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. O sprawie donosi amerykański Instytut Studiów nad Wojną.
Szojgu traci władzę?
Instytut informuje o powyższym mimo tego, że sam dodaje, że są to niezweryfikowane jeszcze informacje. Jeśli okażą się prawdą, sugerowałoby to, że na Kremlu dochodzi o powolnych przetasowań na szczytach władz.
Ponoć rosyjscy dowódcy, którzy prowadzą działania na Ukrainie, mają kontaktować się bezpośrednio z prezydentem Władimirem Putinem, pomijając przy tym ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa.
Powód? “Według tych doniesień Szojgu utracił zaufanie Putina po porażce pierwszej fazy inwazji, gdy siłom rosyjskim nie udało się zająć Kijowa” – napisano w raporcie think tanku z USA.
Teoria ma też pewne podstawy w faktach. Mija właśnie pół roku od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Rosji nie udało się zająć Kijowa, ani rzucić całego kraju na kolana w trzy dni, jak podobno pierwotnie planowano.
Historia lubi się powtarzać
Sytuacja zaczyna przypominać operację “Barbarossa”, czyli atak III Rzeszy na ZSRR. Wtedy także planowano pokonać wroga w parę tygodni. Niemcy także byli bliscy celu – od Moskwy dzieliły ich pojedyncze kilometry. Plan spalił na panewce. Wtedy także Adolf Hitler twierdził, że wina była po stronie jego generałów (co, jak twierdzą historycy, było częściowo prawdą). Pod koniec 1941 r., czyli pół roku od rozpoczęcia wojny z sowietami, także oficjalnie stanął na czele armii i brał na siebie kluczowe decyzje. Jak się to skończyło? Totalną klęską Niemiec.
Oczywiście Ukraina nie przeprowadzi kontrofensywy, która doprowadzi jej wojska do Moskwy – tak jak ZSRR zdobyło Berlin w 1945 roku. Jest jednak wielka szansa na to, że Ukraińcy obronią swoją niepodległość.
Źródło: wp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU