Polityka i Społeczeństwo

Na granicy Serbii i Kosowa padły strzały, zawyły syreny alarmowe. Niepokojące doniesienia z Bałkanów

Niepokojące doniesienia z pogranicza Serbii i Kosowa. W niedzielę wieczorem przekazano informacje o wymianie ognia, zawyły syreny alarmowe.

W niedzielę wieczorem w sieci pojawiły się materiały, na których słychać wystrzały i syreny. Rozeszły się informacje, że do wymiany ognia doszło na granicy Serbii i Kosowa. Według nieoficjalnych informacji na miejsce miało przybyć wojsko.

Z oficjalnego komunikatu kosowskiej policji wynika, że faktycznie strzały miały miejsce, ale nikt nie został ranny.

Na razie nie ma oficjalnych informacji na temat obrażeń obywateli i policjantów, dlatego apelujemy do wszystkich mediów i obywateli, aby nie padali ofiarami fałszywych wiadomości, które mają na celu destabilizację sytuacji i wywołanie paniki – napisano.

Z kolei serbskie ministerstwo obrony oświadczyło, że nie armia nie przekroczyła linii administracyjnej i nie wkroczyło na terytorium Kosowa. Co istotne, w komunikacie użyto słowa “jeszcze”.

Ze względu na dużą dezinformację, którą władze w Prisztinie celowo rozpowszechniają za pośrednictwem fałszywych kont na portalach społecznościowych i stronach internetowych, ministerstwo obrony informuje, że serbska armia jeszcze nie przekroczyła granicy administracyjnej i nie weszła w żaden sposób na terytorium Kosowa – czytamy.

Specjalne oświadczenie wydał premier Kosowa Albin Kurti. Jak przekazał, uzbrojone grupy kontrolowane przez rząd serbski oddały dziś strzały w północnym Kosowie.

Nadchodzące dni mogą być trudne. Mamy do czynienia z typem serbskiego szowinizmu, który dobrze znamy – powiedział polityk.

Media łączą tę sprawę z wejściem w życie nowego przepisu. Od poniedziałku Serbowie, którzy będą chcieli wjechać do Kosowa, będą musieli legitymować się specjalnymi czasowymi dokumentami, które zastąpią paszporty. Decyzja ta oburzyła Serbów, którzy nie uznają niepodległości Kosowa. Belgrad stracił kontrolę nad Kosowem po wojnie w 1999 roku i interwencji NATO. Kosowo ogłosiło swoją niepodległość w 2008 roku, ale wciąż nie jest uznawane przez wiele krajów.

Co ciekawe, na sytuację już zareagowała… Rosja. Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa oskarżyła władze Kosowa, USA i UE, że prowokują Serbów i zaogniają sytuację. Zaapelowała, by rząd w Prisztinie, Bruksela i Waszyngton „uszanowali prawa etnicznych Serbów w Kosowie”. Brzmi znajomo?


Warto zwrócić uwagę, że jeden z serbskich polityków napisał kilka godzin wcześniej w mediach społecznościowych, że jego kraj może być zmuszony do „denazyfikacji” krajów bałkańskich.

Wszystko wskazuje na to, że Serbia będzie zmuszona do rozpoczęcia denazyfikacji Bałkanów. Chciałbym się mylić – napisał Vladimir Đjukanović z rządzącej partii SNS. Jak pamiętamy, „denazyfikacja” była oficjalną wymówką Rosji do ataku na Ukrainę. Serbia stara się o przyjęcie do UE, ale pielęgnuje też relacje z Rosją. Pod koniec maja władze tego kraju zadecydowały o zawarciu nowego kontraktu gazowego z Moskwą. Prezydent kraju Aleksander Vucic przyznał, że serbska polityka zagraniczna jest “rozdarta między Rosją a Zachodem”.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie