Przed Andrzejem Dudą jeszcze trzy lata prezydentury, ale co dalej? Wygląda na to, że głowa państwa ma plan na swoją polityczna przyszłość.
Andrzej Duda kończy swoją drugą kadencję w 2025 roku. Będzie miał wówczas zaledwie 53 lata, to raczej za mało, by zawiesić marynarkę na wieszaku i zakończyć karierę. Dlatego prezydent od pewnego czasu planuje swoją postprezydencką przyszłość. I wygląda na to, że znalazł wymarzoną posadę. Chodzi o pracę zagraniczną.
Nie UE, nie NATO
Nie będzie to jednak posada w Brukseli. Andrzej Duda nazwał kiedyś Unię Europejską „wyimaginowaną wspólnotą”, przez lata nie reagował na konflikty rządu PiS z UE. Dopiero ostatnio zaangażował się w rozwiązanie sporu o pieniądze z KPO, ale jego ustawa ws. zmian w Sądzie Najwyższym nie rozwiązała problemu do końca.
Duda nie zajmuje się polityką europejską, ale za to wziął na siebie relacje z USA. W prezydenckim obozie pojawił się pomysł, by wywalczyć dla Andrzeja Dudy posadę w NATO. Czy mógłby zastąpić Jensa Stoltenberga na stanowisku sekretarza generalnego sojuszu? Problem jest taki, że kadencja Norwega upływa w 2023 roku (kraje NATO wydłużyły ją o rok z powodu wojny w Ukrainie). Nowy sekretarz zostanie więc wybrany jeszcze w czasie trwania drugiej kadencji Dudy. Polski prezydent musiałby więc czekać do 2027 roku. Trzeba więc postawić na inną opcję.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU