A gdzie się tak śpieszył Jarosław Kaczyński? Musiał bardzo stęsknić się za Nowogrodzką. „Fakt” przyłapał, jak limuzyna z byłym już wicepremierem na pokładzie ignoruje czerwone światło.
We wtorek Jarosław Kaczyński ujawnił, że odszedł z rządu. Prezes zamierza skupić się na kierowaniu bieżącymi działaniami swojej partii, będzie doglądał letniej ofensywy i przygotowywał PiS do serii wyborów.
Kaczyński najwyraźniej nie mógł doczekać się, aż zacznie nowy etap swojego politycznego życia. Kierowca limuzyny z prezesem na pokładzie tak się śpieszył na Nowogrodzką, że zignorował czerwone światło.
O sprawie informuje „Fakt”. Według relacji gazety, po 10 pod dom Kaczyńskiego na Żoliborzu zjechały samochody z ochroną i limuzyna. Potem pojazdy ruszyły w stronę Nowogrodzkiej. Gdy auta dojechały do ronda przy Alejach Jerozolimskich, zignorowały sygnalizację świetlną. Kierowcy ignorowali pieszych, którzy musieli ustąpić pierwszeństwa pędzącemu do swej partii prezesowi.
– Oczywiście pan prezes nie musi znać przepisów ruchu drogowego, ale od tego ma ludzi. Do tego to wykroczenie najbardziej rzuca się w oczy. To dziecko z przedszkola wie, że jak jest czerwone, to znaczy „stój”, a jak zielone, to „idź”. Jadąc samochodem z tak ważnym pasażerem, dla niektórych nawet z najważniejszą osobą w Polsce, trzeba uważać – komentuje dla „Faktu” sprawę Marek Konkolweski, ekspert do spraw ruchu drogowego.
Co istotne, incydent miał miejsce w czasie, gdy rząd mocno zaostrzył kary za łamanie przepisów ruchu drogowego. Wprowadzono nowy taryfikator mandatów, który ma mocno uderzyć po kieszeni piratów drogowych.
Za wjechanie na skrzyżowanie na czerwonym świetle grozi mandat w wysokości 500 złotych. Ale w szczególnie groźnych przypadkach sprawa może trafić do sądu, gdzie grozi znacznie większa kara – grzywna w wysokości nawet do 30 tysięcy zł.
Źródło: Fakt
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU