Żeby dobrze zrozumieć tło afery billboardowej, warto przypomnieć sobie wydarzenia sprzed ponad miesiąca. To wtedy zapadały bowiem decyzje, które stoją za jej wykreowaniem i uruchomieniem. To wtedy, w centrali Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie, przy ul. Nowogrodzkiej zdecydowano, że z prezydentem nikt na ustępstwa nie zamierza iść. Liczy się tylko siła i pisowska racja a prezydent jeśli chce, może na własne życzenie zostać wrogiem publicznym numer jeden.
24 lipca 2017 roku rano. Atmosfera jest napięta, Andrzej Duda ma się spotkać z prezesami Sądu Najwyższego a od kilku dni trwają nieprzerwane protesty w całej Polsce. Na zapowiedzianej znienacka konferencji prasowej, jeszcze przed spotkaniem z sędzią Gersdorf, prezydent ogłasza weto do dwóch ustaw, dających olbrzymią władzę Zbigniewowi Ziobro. Szok, niedowierzanie, euforia protestujących. W PiS konsternacja, bo przecież prezydent “wydawał się nasz” a Ziobro przekonywał, że wszystko jest dogadane.
Zorganizowana zostaje narada w siedzibie partii. Uczestniczą w niej najważniejsi politycy ugrupowania.
Skutkiem narady jest wycieczka Beaty Szydło do Belwederu wspólnie z marszałkami Sejmu i Senatu czyli Markiem Kuchcińskim i Stanisławem Karczewskim. Spotkania bezowocnego, po którym delegacja wraca na ul. Nowogrodzką. Wówczas zapadają kluczowe dla afery billboardowej decyzje a PiS decyduje się na konfrontację. Już kilka godzin później do mediów wychodzi szef klubu PiS, wicemarszałek Terlecki. I obwieszcza, że układ się wybronił, ale w PiS już wiedzą, jak sobie z tym problemem poradzić.
Wieczorem radosną nowinę narodowi ogłasza także Beata Szydło. Polacy mają wiedzieć, że rząd nie pozwoli układowi wygrać. Nie wygra ulica ani zagranica. Dziś, uzbrojeni w dzisiejszą wiedzę o rządowej kampanii, która zostanie przeprowadzona rękami Polskiej Fundacji Narodowej, zupełnie inaczej możemy ocenić mający wówczas miejsce pojedynek na orędzia w mediach. Było niezwykle istotne, by widzowie TVP najpierw usłyszeli premier Szydło przekaz o układzie, który się broni. Przypomnijmy, że wówczas premier Szydło powiedziała wprost: “Nie cofniemy się, nie ulegniemy naciskom”. Wiedziała bowiem, że plan bitwy z prezydentem już wówczas został precyzyjnie narysowany.
Plan, w którym prezydent Andrzej Duda stanął tam gdzie ZOMO, po stronie układu, zaczął być wdrażany już następnego dnia. Byli pracownicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, którzy kilka tygodni wcześniej “poszli na swoje” zakładając spółkę “Solvere” (niejasne okoliczności powstania opisał Newsweek), stali się narzędziem w wojnie, jaką prezes PiS wypowiedział prezydentowi Dudzie. Właśnie 25 lipca zostaje zarejestrowana domena sprawiedliwesady.pl, na której przeprowadzona zostanie kampania informacyjna, pokazująca patologie w sądach, które rzekomo obronił Andrzej Duda.
Główni gracze Prawa i Sprawiedliwości już wiedzą, co zawierać będzie kampania. Być może wiedzą też, że zostanie sfinansowana przez spółki Skarbu Państwa. To sprawia, że czują się bardzo pewnie. Plany zwołania nadzwyczajnego, wakacyjnego posiedzenia Sejmu zostają zaniechane, role rozpisane i rozesłane do wykonania. Rozpoczyna się realizacja scenariusza zrzucania odpowiedzialności za efekt reformy na Andrzeja Dudę i pozorne wyciszenie emocji. Wszystko po to, by jeszcze przed ogłoszeniem założeń projektów uderzyć z silnym przekazem obrony nadzwyczajnej kasty przez niepokornego prezydenta. Jak pamiętamy pojawia się nagle poseł Suski, który mówi, że nie wiadomo czy Andrzej Duda będzie kandydatem na prezydenta w 2020 roku, pojawia się ofensywa współpracowników Zbigniewa Ziobry, którzy wprost atakują prezydenta i jego działanie. To wtedy Patryk Jaki mówi, że “prezydent wymiękł”. Wszystko to jednak gra pozorów i na przeczekanie. Prawdziwa praca odbywa się w spółce Solvere, gdzie trwają już prace nad kampanią.
Kto wie, być może kampania zostałaby uruchomiona później, po przesłaniu projektów do Sejmu jednak wygląda na to, że do jej startu przyczynił się sam prezydent, zatrudniając jako eksperta prof. Królikowskiego. Ujawnione w mediach szczegóły ustaw, pokazujące rozwiązania przeciwne do tych proponowanych przez ministerstwo Ziobry musiały wywołać reakcję PiS. Można sobie także wyobrazić jak wyglądała rozmowa Jarosława Kaczyńskiego z Andrzejem Dudą, która też nieprzypadkowo odbyła się akurat w dniu uruchomienia kampanii o “sprawiedliwych sądach”. Prezes PiS wprost zasygnalizował prezydentowi jakimi kartami będzie grał i jakie mogą być jej skutki dla prezydenta.
“Jesteś z nami albo przeciwko nam. My mamy całą machinę propagandową, 100 mln złotych ze spółek, które w razie potrzeby wykorzystamy by Cię zniszczyć” –brzmiał oczywisty przekaz.
Trzeba jednak przyznać, że takie działanie Prawa i Sprawiedliwości i metody, jakie zdecydowali się użyć w starciu z prezydentem są mimo wszystko zaskakujące. Zarówno okoliczności powołania spółki Solvere, zarejestrowanie domeny dzień po ogłoszeniu przez prezydenta weta czy stworzenie całej sztucznej konstrukcji finansującej to przedsięwzięcie pokazuje niebywałą arogancję władzy lub jej kompletną bezmyślność i przekonanie o swoistej bezkarności.
W aktach śledztw dotyczących mafii paliwowych, których z pewnością pełno dziś u podwładnych Zbigniewa Ziobry pełno jest analiz funkcjonowania tzw. spółek słupów. W przypadku podmiotów sztucznie wydłużających łańcuchy wewnątrzwspólnotowych dostaw paliwa z zagranicy, pełniących rolę zaskakującego pośrednika, jednym z koronnych argumentów świadczących o przestępczym charakterze powołania ich do życia jest to, że spółki z minimalnym kapitałem, istniejące bardzo krótko na rynku, momentalnie zaraz po założeniu zdobywają na trudnym i wymagającym rynku milionowe kontrakty na obrót paliwem. Analogię do pozyskania przez Solvere zlecenia od Polskiej Fundacji Narodowej, zaraz po powstaniu, na kwotę zbliżoną ponoć do 19 mln złotych dojrzeć można bez większego trudu.
Zasadne pozostaje zatem pytanie, czy naprawdę w Prawie i Sprawiedliwości panowało przekonanie, że taka afera się nie wyda? Że ciemny lud jest naprawdę tak ciemny, że to kupi? Być może wciąż liczą na to, że uda im się przejąć sądy i sędziów a kampania skutecznie przekona prezydenta do uległości. Jeśli jednak im się powiedzie, to takie metody, karygodnego nadużywania władzy w stricte partyjnych celach zagoszczą na stałe w polskiej polityce. Oby tak się nie stało. Pozostaje życzyć opozycji, by skutecznie odparła atak kłamliwej propagandzie a prezydentowi by jednak pozostał Andrzejem, a nie wrócił do roli Adriana. Polska tego potrzebuje.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU