Politycy koalicji rządzącej zaskoczeni kamieniami milowymi w KPO. Są wściekli. Szykuje się bunt?

Przypomnijmy, że 1 czerwca Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy (KPO). Problem w tym, że nim dostaniemy środki z UE, musimy spełnić szereg warunków, tzw. kamieni milowych. Tych jest aż 116. Negocjował je sam rząd PiS. Tyle że szeregowi posłowie i członkowie partii są zaskoczeni treścią owych kamieni.

PiS nadal pozostaje antyunijny… przynajmniej retorycznie

PiS obecnie gra niejako na dwa fronty. Jedna grupa polityków nadal udaje antyunijnych. Przykładowo, poseł Marek Suski porównuje UE do ZSRR. – Ja nie muszę akceptować wszystkiego, co akceptuje rząd. To jest bezczelność. Swego czasu Stalin pisał nam konstytucję, teraz Bruksela próbuje nam pisać regulamin Sejmu, Senatu, Rady Ministrów. Zachowują się jak Stalin – grzmiał w Radiu Plus. Dodał, że “Unia chce zlikwidować państwo polskie”. Z kolei o powołaniu komitetu monitorującego wydawanie pieniędzy z KPP, jak twierdzi, w ogóle nie słyszał. Była to zaś inicjatywa polskiego rządu.

Po drugiej stronie mamy rząd Zjednoczonej Prawicy, który zgodził się na m.in. następujące warunki UE: oskładkowanie umów cywilnoprawnych, wyższe opłaty dla posiadaczy samochodów spalinowych, podniesienie efektywnego wieku emerytalnego. Zapisy negocjował głównie minister rozwoju Waldemar Buda.

Polityk PiS, z którym rozmawiał portal gazeta.pl, wskazuje, że “wcześniej określenie “kamieni milowych” pojawiało się wyłącznie w kontekście zmian w Sądzie Najwyższym. A później nagle się okazało, że one co prawda były najbardziej kontrowersyjne i najdłużej negocjowane, ale wszystkich warunków jest o wiele więcej”.

Więcej światła na sprawę rzuca minister ds. funduszy europejskich Grzegorz Puda, który przyznał, że chodzi o 116 “kamieni milowych”, 48 reform, 54 inwestycje i 166 wskaźników do wypełnienia.

Tym wszystkim są zaskoczeni nie tylko dziennikarze, posłowie opozycji, ale też szeregi politycy PiS.