Dorota Brejza, reprezentująca Krzysztofa Brejzę w śledztwie dotyczącym inwigilacji Pegasusem, musi się przebijać przez prokuratorski mur.
Eksperci z kanadyjskiego laboratorium Citizen Lab ustalili, że na telefon senatora Krzysztofa Brejzy włamywano się 33 razy i infekowano Pegasusem. Polityk był inwigilowany w trakcie kampanii wyborczej w 2019 r., gdy kierował pracami sztabu. Dorota Brejza, reprezentująca w śledztwie Krzysztofa Brejzę, cały czas przebija się przez prokuratorski mur. Najpierw odbył się cały korowód ze wszczęciem śledztwa.
Dostęp do akt śledztwa
Śledztwo dotyczące inwigilacji senatora Krzysztofa Brejzy zostało wszczęte w połowie stycznia tego roku. Od pół roku rodzina Brejzów nie wie co dzieje się w śledztwie, bowiem prokuratura ignoruje wnioski o zapoznanie się z aktami śledztwa. Jak mówi Dorota Brejza w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”, złożyła już trzy takie pisma, a prokurator prowadzący śledztwo nawet ich nie rozpatrzył.
Gdyby wydał zgodę, pojechałabym do Ostrowa Wielkopolskiego i przeczytała akta. Gdyby odmówił, zaskarżyłabym jego decyzję do sądu. Nie dostałam jednak ani zgody, ani odmowy. W ten sposób prokurator związał mi ręce – tłumaczy Dorota Brejza.
Po trzecim wniosku prawniczka doczekała się odpowiedzi, ale nie było to formalne zarządzenie wyrażające zgodę na dostęp do akt śledztwa. Po telefonicznej rozmowie z prokuratorem, ustalono termin zapoznana się z aktami i Dorota Brejza zarezerwowała hotel w Ostrowie Wielkopolskim. Po dwóch godzinach dostała telefon, że jednak nie może ich przejrzeć.
Prokuratura nagle zorientowała się, że w aktach znajdują się kopie dokumentów z innego śledztwa prowadzonego w Gdańsku i trzeba to skonsultować z tamtejszymi śledczymi. Dorota Brejza wysłała czwarty wniosek o dostęp do akt.
Tłumaczenia prokuratury
“Wyborcza” skierowała pismo do ostrowskiej prokuratury. Według Macieja Melera, rzecznik prokuratury w Ostrowie Wielkopolskim, Dorota Brejza przekazała “nieścisłe informacje”, ale nie wyjaśnia jakie. W swoim piśmie pisze o złożeniu jednego wniosku i dodaje, że już po dwóch dniach prokuratura skontaktowała się z prawniczką.
W odpowiedzi Brejza zażądała jednak wydania formalnego zarządzenia. Jej pismo prokuratura dostała 19 kwietnia, ale przez kilka tygodni nic z nim nie zrobiła – pisze gazeta.
Gdy Dorota Brejza zarzuciła na Twitterze opieszałość prokuraturze, 26 maja prokuratura wydała zarządzenie, w którym wskazała “zakres udostępnienia akt”.
Widać, że czytają moje wpisy i dopiero wtedy reagują – mówi dziennikowi prawniczka. Pisma jeszcze nie otrzymała.
- Przerażająca perspektywa. Joe Biden wskazał, co jest głównym celem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. “Tak naprawdę próbuje…”
- “Pancerz” Banasia chyba zardzewiał. Konflikt zakończony, szef NIK dogadał się z Kaczyńskim?
- Brat pierwszej damy uchyla rąbka tajemnicy. To DLATEGO Agata Duda unika publicznych politycznych wypowiedzi?
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU