Rosja niemal od początku obecnej wojny na Ukrainie grozi użyciem broni atomowej. Czy jednak faktycznie jest się czego bać?
Czy grozi nam wojna atomowa?
Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego br. (pomińmy już to, że walki na wschodzie kraju trwają od 2014 r.). Już po paru dniach, gdy tylko okazało się, że działania zbrojne nie idą tak, jak Moskwa tego oczekiwała, Władimir Putin zaczął grozić Zachodowi i Ukrainie bronią jądrową. Dlaczego?
No właśnie, zacznijmy od tego, po co państwom pociski atomowe. Dziś to głównie broń odstraszająca i psychologiczna. Wyobraźmy sobie osobę, która nie jest silna fizycznie i nie zna sztuk walk. Może wydawać się bezbronna. Jeżeli jednak przestępca będzie wiedział, że ma przy sobie pistolet, zastanowi się trzy razy, nim podejście do niej, by próbować zrobić jej krzywdę. Po to właśnie poszczególnym krajom na świecie są potrzebne rakiety z ładunkiem atomowym.
Cofnijmy się trochę w przeszłość. W 1945 r. USA zdetonowały bomby atomowe, atakując w ten sposób Japonię, nie bez powodu. W tym czasie mogły sobie na to pozwolić, bowiem były jedynym mocarstwem z taką bronią. Dziś Waszyngton czy Moskwa bałyby się już jednak użyć “atomówek”, bowiem obie stolice wiedzą, że mogą liczyć na odwet ze strony swoich wrogów.
Władimir Putin straszy jednak bronią jądrową, bowiem wie, że takie groźby powodują lęk w społeczeństwach Ukrainy i Zachodu. Ten zaś może w demokracjach powodować naciski na decydentów, by ci jednak nie drażnili rosyjskiego niedźwiedzia i prowadzili działania w taki sposób, by jak najszybciej zakończyć wojnę. Może nawet niekoniecznie na korzyść Ukrainy. Prezydent Rosji to wie i cynicznie wykorzystuje.
Do tego ostatniego dochodzi jeszcze narracja o “szalonym” Putinie. To także coś, czym Kreml sprawnie gra. Przypomina to strategię Białego Domu za czasów Richarda Nixona. Prezydenta USA także kreowano na narwańca, który najpierw działa, a potem myśli, by w ten sposób oddziaływać psychologicznie na społeczeństwa wrogie Amerykanom. Dlatego też mówienie o Putinie, który “zwariował” jest grą na bramkę Zachodu. Nie, prezydent Rosji nie jest “wariatem”. Jest cynicznym politykiem, który potrafi osiągać swoje cele. I kreowanie się na psychopatę może mu w tym pomagać.
Dwa scenariusze, w których Rosja może jednak użyć “atomówki”
Powiedzmy sobie jednak też, że pewne – niskie, ale jednak! – zagrożenie istnieje.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU