Polityka i Społeczeństwo Wojna

Dziennikarze dotarli do matki marynarza z zatopionej Moskwy. “Ministerstwo nie chce przyznać się do porażki”

Gregory Gus/ Shutterstock

Moskwa, duma Floty Czarnomorskiej spoczywa na dnie morza. Dziennikarze dotarli do matki jednego z marynarzy, który przeżył atak.

Informacje o zatopieniu Moskwy, słynnego okrętu, dumy czarnomorskiej floty, któremu bohaterscy obrońcy Wyspy Węży w pierwszym dniu wojny kazali „iść na ch…”, pojawiły się 13 kwietnia. Szybko wyszło na jaw, że krążownik został skutecznie zaatakowany przez ukraińską armię – trafiły w niego rakiety Neptun. Rosjanie wymyślili swoje wersje – potwierdzono zatonięcie okrętu, bo tego ukryć się nie da, ale wymyślono historyjki o sztormie, pożarze i zatonięciu podczas próby holowania.

Co stało się z załogą Moskwy – nie wiadomo. Na okręcie mogło służyć ok. 510 osób. Rzeczniczka morskiej straży granicznej Ukrainy Natalija Humeniuk przekazała, że z powodu sztormu Rosjanom nie udało się przeprowadzić ewakuacji. Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało zaś nagranie ze spotkania dowódcy rosyjskiej marynarki wojennej, admirała Nikołaja Jewmienowa z marynarzami zatopionego okrętu. Na filmie widać około stu marynarzy.

Dziennikarze rosyjskiej niezależnej „Nowej Gaziety. Europa” dotarli do matki jednego z marynarzy. Redakcja dokładnie zweryfikowała dane kobiety i jej syna, informacje wydają się więc wiarygodne.

Mój syn powiedział, że krążownik został trafiony z lądu, ze strony ukraińskiej. Są zabici, ranni, zaginieni – relacjonuje matka marynarza. – Syn zadzwonił do mnie, kiedy dostali telefony. Na pokładzie mieli je wraz z dokumentami. Zadzwonił i płakał, opowiadając to, co widział. Na pewno nie wszyscy przeżyli. Załoga próbowała ugasić pożar na własną rękę po tym, jak krążownik został trafiony trzema rakietami Neptun – dodaje kobieta. Oficjalne informacje mówiły o dwóch rakietach.

Matka marynarza przyznaje, że „boi się” mówić o szczegółach, bo syn może mieć problemy – podpisał bowiem dokumenty nakazujące milczenie w sprawie służby.

W rosyjskich mediach nie podają wszystkich szczegółów. Dlaczego? Bo ministerstwo obrony nie chce przyznać się do porażki w tamtym miejscu Ukrainy. Nie chce przyznać, że taki krążownik został zniszczony – powiedziała kobieta.

Czytaj również:

Źródło: TVN24

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie