Aleksandr Łukaszenka wspiera Władimira Putina w jego ataku na Ukrainę, ale białoruskie wojska jeszcze nie dołączyły do wojny. Zdaniem ukraińskiego MSZ białoruski przywódca… boi się.
Łukaszenka jest naturalnym sojusznikiem Putina podczas wojny na Ukrainie. Białoruś wpuściła rosyjską armię na udawane ćwiczenia, które stanowiły przykrywkę pod rozlokowanie wojsk przy granicy. Rosyjski atak nastąpił z terytorium Białorusi. Gdyby nie to, agresor miałby utrudnioną drogę do Kijowa. Białoruś należy więc traktować jako sojusznika Rosji, choć białoruska armia jeszcze nie dołączyła do wojny.
– Prawo międzynarodowe mówi, że agresorem jest także to państwo, które udziela swojego terytorium do przeprowadzania akcji zbrojnych. Białoruś zgodnie z informacjami jakie posiadamy rzeczywiście udostępnia swoje terytorium, aby Rosja mogła atakować Ukrainę od północy. W naturalny więc sposób należy traktować Białoruś jako agresora – wyjaśniał na antenie RMF FM wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Czy Łukaszenka zdecyduje się włączyć do walki białoruskie wojska? W piątek spotkał się z Putinem w Moskwie, zdaniem ekspertów było to typowe wezwanie na dywanik.
– Pewnie Putin chce go postawić do pionu i powiedzieć: „Albo coś z tym zrobisz, albo będę cię musiał zmienić na kogoś bardziej posłusznego”. Myślę, że o to w tym spotkaniu będzie chodziło – analizował sytuację były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło na antenie TOK FM. Co istotne, jeszcze tego samego dnia ukraińskie dowództwo sił powietrznych poinformowało, że rosyjskie samoloty ostrzelały białoruską miejscowość na granicy z Ukrainą. Według oceny Ukraińców, miałaby to być prowokacja mająca na celu wciągnięcie sił zbrojnych Białorusi w wojnę przeciwko Ukrainie.
Ale te jeszcze na Ukrainę nie wkroczyły. Doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Wadym Denysenko sugeruje, że Łukaszenka… boi się do tego doprowadzić.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU