Jest duża szansa, że wojna ostatecznie zakończy się po myśli Ukraińców. Ważny estoński analityk wskazuje konkretne przyczyny zbliżającej się klęski Putina.
Na rozmowę z ekspertem powołuje się estoński dziennikarz śledczy Holger Roonemaa
– Niebezpieczeństwo jeszcze się nie skończyło, ale są powody do bardzo ostrożnego optymizmu – zaznacza dziennikarz publikujący wnioski z rozmowy z analitykiem, którego uważa za autorytet. Jeśli Rosja nie zrobi znaczącego postępu do końca tygodnia, to trudno wyobrazić sobie, jak to w ogóle ma nastąpić – twierdzi ekspert. Analityk zauważa, że linia ataku podzieliła się na dwie części – jedna w kierunku Mikołajowa, a druga w kierunku Krzywego Rogu. To zaś ma przekładać się na jeszcze większe kłopoty Rosjan z zaopatrzeniem i stworzyć Ukraińcom szanse na rozbicie wroga. Ekspert zastrzega jednak, że sytuacja może być bardziej skomplikowana, jeśli na pole walki wejdą żołnierze białoruscy, ale też jest przekonany, że Białorusini będą mieli jeszcze mniejszą motywację do atakowania Ukraińców.
Sięgnięcie po Syryjczyków to desperacja Kremla
– Odmienną kwestią jest walka w wąskich uliczkach arabskich miast. Co innego w Kijowie czy Charkowie, gdzie bulwary mają 100 metrów szerokości – ekspert nie ma wątpliwości. Uważa, że i najemnicy z Syrii nie będą mieli wysokiej motywacji do walki z Ukraińcami. Analityk jest przekonany również o tym, że rosyjscy żołnierze rezerwowi, którzy mają być szykowani do wejścia na pole walki, nie są do tego przygotowani. – Jednostki rezerwowe nie mają szkolenia, a armia nie ma nawet dla nich wystarczającej liczby mundurów – mieli mówić Putinowi wysokiej rangi przedstawiciele wojska.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU