W marcu tego roku media obiegła sensacyjna informacja, że ambasador Polski w Berlinie, Andrzej Przyłębski został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik służb bezpieki pod pseudonimem “TW Wolfgang”. Sprawa ta była wizerunkowo bardzo niekorzystna dla obozu rządzącego, tym bardziej, że żona ambasadora pełni funkcję prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiście ambasador zaprzeczył, by donosił na kolegów i by jego współpraca z bezpieką w ogóle miała miejsce. Zaznaczył jednak, że mogło się tak zdarzyć, że szantażowany lub pod wpływem innych czynników niezależnych od niego mógł coś tam podpisać w tych ciężkich czasach. W swoich kuriozalnych tłumaczeniach wspominał, że w czerwcu 1979 roku, obawiając się represji za kolportaż ulotek KPN mogło dojść do takiego wydarzenia. I nie było dla niego przeszkodą, że KPN powstał we wrześniu 1979 r.
Na łamach naszego portalu pisaliśmy, że ewentualne uznanie Andrzeja Przyłębskiego za kłamcę lustracyjnego mogłoby doprowadzić do utraty lojalności Trybunału Konstytucyjnego, którym zarządza obecnie jego żona. W końcu tu akurat Julia Przyłębska ma konkretne argumenty.
PiS utraci Trybunał Konstytucyjny, jeśli poświęci Przyłębskiego?
Okazało się, że lojalność żony TW Wolfganga jest jednak dla PiS ważniejsza niż ewentualne straty wizerunkowe, związane z ukręceniem sprawie łba. Jak donosi RMF FM, Instytut Pamięci Narodowej właśnie zdecydował o nie nadawaniu dalszego biegu sprawie oświadczenia lustracyjnego Andrzeja Przyłębskiego oraz brak wniosku do sądu.
IPN nie skieruje do sądu spr. oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego pozostawi ją bez dalszego biegu pic.twitter.com/Q0fhbSJR3h
— Fakty RMF FM (@RMF24pl) August 25, 2017
Według IPN, w sprawie nie zachodzą wątpliwości co do jego zgodności z prawdą. Prokurator prowadzący sprawę potwierdził co prawda, że Andrzej Przyłębski podpisał zobowiązanie do współpracy, jednak uznał, że brak jest pozostałych przesłanek do stwierdzenia, że ten fakt doprowadził do rozpoczęcia współpracy z bezpieką. Brak jest świadomości nawiązania współpracy, materializacji współpracy oraz tajności tj. że został zdekonspirowany wobec osób, które ewentualnie miał inwigilować.
Całość komunikatu IPN tutaj.
Oczywiście, gdyby nie chodziło o osobę tak ważną ze strategicznego dla władzy punktu widzenia, to takie fakty byłyby interpretowane zupełnie inaczej, co zresztą możemy gołym okiem zobaczyć choćby przy sprawie Lecha Wałęsy. Jedno jest pewne. Swoich władza pisowska nie rusza. W końcu Bill Clinton też palił trawę, ale się nie zaciągał.
fot. berlin.msz.gov.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU