Od 2013 r. Orban wbija Węgrom do głów, że dzięki decyzjom władzy płacą o wiele mniejsze rachunki za gaz. Ostentacja jego propagandy naprawdę robi wrażenie.
Propaganda energetyczna ma się na Węgrzech świetnie już od dziewięciu lat
Na każdym rachunku za gaz, który państwowa firma energetyczna na Węgrzech wystawia swoim obywatelom, widnieje informacja, o ile ten rachunek byłby wyższy, gdyby nie szczodrość ekipy z premierem Viktorem Orbanem na czele. Orban uprawia swoją energetyczną propagandę od 2013 r., a zatem już 9 lat. Na rachunkach widnieje informacja, że do zapłaty jest 48.491 forintów, ale gdyby nie dobroć władzy, do zapłaty byłoby 64.841 forintów. Ponieważ przeciętna pensja netto w stolicy kraju wynosi ok. 300 tysięcy forintów (ok. 3,8 tys. zł), różnica w wysokości rachunku na poziomie 16.350 forintów jest zauważalna w domowych budżetach. Na rachunkach widnieje także informacja, że od 2013 r. dane gospodarstwo domowe zaoszczędziło już 213.377 forintów. W polskich realiach byłoby to 617 zł miesięcznie do zapłaty (o 207 zł mniej dzięki rządowym obniżkom). Od 2013 r. byłaby to w naszych realiach 2714 zł oszczędności.
95% gazu na Węgrzech pochodzi od rosyjskiego Gazpromu
Ile Węgry płacą Gazpromowi za błękitne paliwo, nie wiadomo, ponieważ kontrakt został utajniony. Wiadomo natomiast, że nowy kontrakt Węgier z rosyjskim koncernem został podpisany jesienią zeszłego roku i ma obowiązywać przez 15 lat. Kraj Orbana ma w jego ramach otrzymywać 4,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Wiadomo również, że gaz był dla premiera Węgier głównym źródłem kiełbasy wyborczej w minionych kampaniach, w których Fidesz zwyciężył. Podczas ostatniej wizyty na Kremlu, Orban zabiegał u prezydenta Rosji głównie o obniżenie ceny gazu w ramach obowiązującego kontraktu. Władimir Putin publicznie oznajmił zaś, że Węgry zapłacą za gaz kilka razy mniej, niż wynikałoby to z rynkowych realiów.
3 kwietnia na Węgrzech odbędą się kolejne wybory parlamentarne
I to właśnie do 2,5 – 2,8 mln wyborców Fideszu Orban kieruje swoją energetyczną propagandę. Wcale nie zależy mu na tym, aby przekonać do swojej partii sceptyków. Premier Węgier wie, że do kolejnego wyborczego zwycięstwa wystarczy mu utrzymanie przy Fideszu obecnej rzeszy jego zwolenników. Znający węgierskie realia zwracają jednak uwagę, że najbiedniejsza część tamtejszego społeczeństwa nie mieszka w stolicy kraju, a na wsiach, gdzie często nie mają centralnego ogrzewania i opalają swoje domy drewnem. Drewno nie jest zaś dotowane przez państwo. Oznacza to, że wyborcza kiełbasa partii Orbana trafia głównie do tej zamożniejszej części mieszkańców kraju.
Czytaj również:
Inwazja Rosji na Ukrainę już przesądzona? Padła prawdopodobna data ataku
Końca spadków poparcia nie widać. Nowy sondaż potwierdza problemy partii rządzącej
Wyborcy pokazali dobitnie, czego oczekują. Tego scenariusza najbardziej obawia się PiS
Źródło: “Newsweek”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU