Krzysztof Brejza nie ma wątpliwości, że inwigilacja jego telefonu miała wpływ na wynik wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Były szef PKW uważa, że w tej sytuacji jedynym honorowym wyjściem jest samorozwiązanie Sejmu.
Inwigilacja a wybory
Telefon Krzysztofa Brejzy był hakowany za pomocą Pegasusa aż 33 razy. Działo się to w 2019 roku podczas kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi. Brejza był wówczas szefem kampanii KO. Sam senator nie ma wątpliwości, że inwigilacja wpłynęła na wynik wyborów.
– Ja nie twierdzę, że PiS nie wygrałby wyborów. Może wygrałby, a może nie. Ale z pewnością podsłuchiwanie szefa sztabu te pół procenta albo jeden procent KO odebrał i wpłynęła na to, że PiS ma teraz większość w Sejmie – powiedział na antenie Polsat News. To, że polskie służby mają Pegasusa, potwierdził Jarosław Kaczyński, choć nie widzi związku między inwigilacją a zwycięstwem PiS w wyborach.
Wojciech Hermaliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i były szef Państwowej Komisji Wyborczej, uważa, że wybory parlamentarne w 2019 roku „nie były równe”.
– Chodzi tu nie tylko o ewentualne użycie i wykorzystanie przez obóz władzy informacji zyskanych przy pomocy programu Pegasus z telefonu szefa sztabu opozycyjnej partii – powiedział w rozmowie z Onetem. – Chodzi też o to, w jaki sposób kampanię relacjonowały media, które są wprost zależne od rządzących. Po stronie obozu władzy stała cała machina państwowa, na czele z państwowymi mediami – wyjaśnił.
Honorowe rozwiązanie
Hermaliński nazywa sprawę inwigilacji szefa sztabu opozycji „niewiarygodnym skandalem”, ale przyznaje, że nie da się udowodnić, iż zdecydowało to o wyniku wyborów.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU