Nikt nie lubi kłamczuchów – wszyscy to wiedzą. Kłamczuchy wykorzystują zaufanie swoich rozmówców, by wprowadzić ich w błąd, a samemu wyciągnąć z tego korzyści. Co innego jednak jest być kłamczuchem w prywatnych relacjach ze znajomymi, a co innego być kłamczuchem, gdy w swoim CV wpisuje się zawód “publicysta” czy wręcz “dziennikarz”. Tego pogodzić się nie da. Przyłapany na ordynarnym kłamstwie, zmyślaniu faktów czy celowym ich przeinaczaniu “dziennikarz” więcej na to miano nie zasługuje.
Wiadomo, dziennikarzowi może się zdarzyć nieścisłość, mylna opinia. Może też paść ofiarą nieuczciwego informatora, który sam jest kłamczuchem, stosującym kłamstwo w sobie tylko znanym celu. Jednak prawdziwy dziennikarz powinien być na tym punkcie wyczulony i sprawdzać wiarygodność źródła, stawiając przedstawianie prawdy jako najwyższy cel. Niestety dziś żyjemy w czasach, gdy za “dziennikarzy” podają się osoby, dla których prawda jest jedną z opcji. Najważniejszy jest cel – czyli dopieprzyć określonej osobie, często na zamówienie polityczne.
Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia z gwiazdami prawicowych mediów, Samuelem Pereirą i Michałem Rachoniem. Oto właśnie ukazały się przeprosiny, zasądzone prawomocnym wyrokiem w sprawie kłamstwa, jakiego Ci dwaj “dziennikarze” dopuścili się w 2014 roku, gdy celem było uderzenie w ówczesnego Komendanta Głównego Policji, Marka Działoszyńskiego. O sprawie szeroko pisał Robert Zieliński dla TVN 24.
I choć w treści zamieszczonych na łamach “GPC” przeprosin, zarząd spółki, będącej wydawcą dziennika, zaznacza, że publikacje dotyczące Marka Działoszyńskiego oraz jego syna były oparte na nieprawdziwych i nierzetelnych informacjach czym naruszyły dobre imię tych osób oraz naraziło je na utratę nieposzlakowanej opinii (co w przypadku tak wysokiego rangą funkcjonariusza policji ma niebagatelne znaczenie), to autorzy tych publikacji nie dotknęła żadna refleksja. Samuel Pereira postanowił być “kłamczuchem” na całego i w dalszym ciągu na swoim profilu na Twitterze pisze o sobie per “dziennikarz” i “publicysta”.
Na tym nie poprzestał. Postanowił także powytykać rzekome kłamstwa innym, oczywiście politycznym oponentom.
Zarzucać innym kłamstwo w dniu publikacji przeprosin za kłamliwe artykuły jego autorstwa może tylko #PortugalskiPieczeniarz. pic.twitter.com/QHXmnT5O5i
— Stefan Skrupulatny (@skrupulatny) August 14, 2017
Ten prawicowy “kłamczuch” dopiero co awansował na szefa portalu TVP Info, a inny “kłamczuch” Rachoń jest niekwestionowaną gwiazdą telewizji narodowej. W przeciwieństwie do tych “kłamczuchów”, nas refleksja co do ich dziennikarstwa dotknęła.
fot. YouTube
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU