— Mejza z pewnością nie będzie już w rządzie – taką informację przekazał w środę Ryszard Terlecki zapytany przez dziennikarzy o przyszłość wiceministra sportu.
To była bez wątpienia jedna z najbardziej bulwersujących i najgłośniejszych afer mijającego roku. Na początku grudnia dziennikarze Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak opisali historię “medycznego biznesu” Łukasza Mejzy. Wiceminister sportu miał werbować i obiecywać kosztowne terapie nieuleczalnie chorym pacjentom.
Później wydarzyły się kolejne nie mieszczące się w głowie historie. Była konferencja prasowa Mejzy, na której jego wspólnik Tomasz Guzowski cudownie ozdrowiał i wstał z wózka inwalidzkiego, później Mejza udał się na urlop, choć stawił się na ważnych dla PiS głosowania. W środę gruchnęła wiadomość o przedprocesowych pismach, które pełnomocnicy wiceministra wysyłali do rodziców dzieci, na których chciał zarobić.
Wszystko wskazuje na to, że ta bulwersująca i w gruncie rzeczy przykra historia będzie miała swój polityczny finał. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki został w środę zapytany przez dziennikarzy o Mejzę i przedprocesowe pisma. — Źle komentuję — powiedział Terlecki. — Mejza z pewnością nie będzie już w rządzie — dodał wicemarszałek.
Dziennikarze zwrócili uwagę, że wiceminister wciąż jest w rządzie i przebywa na urlopie. – No to po urlopie – odparł Terlecki, wskazując na jego rychłą dymisję. Tak kończy się salonowa przygoda Łukasza Mejzy. Konsekwencje polityczne są znane, pytanie co z konsekwencjami za naciąganie chorych?
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU