Były dziennikarz TVP Marcin Jakóbczyk (dziś pracuje w TVN) twierdzi, że gdy w 2017 r. informował w TVP Info o wypadku premier Beaty Szydło i przedstawił fakty, które mogły stawiać w negatywnym świetle funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, został “zdjęty z anteny i zawieszony”.
Powraca temat wypadku Szydło
Do sprawy słynnego wypadku premier Szydło odniósł się teraz były dziennikarz TVP Marcin Jakóbczyk. W lutym 2017 r. mówił widzom Telewizji Polskiej o tym, co stało się w Oświęcimiu. Twierdzi, że przekaz mediów publicznych został zmanipulowany.
– Te kłamstwa i manipulacje widziałem z bliska. Rozmawiałem ze świadkami wypadku – nikt nie słyszał sygnałów. Powiedziałem o tym na antenie, podczas lajfa [reporterskiego wejścia na antenę “na żywo” – red.] dla TVP Info i nawet dałem się wypowiedzieć świadkowi. Usłyszałem wtedy w słuchawce, od wydawcy, kilka mocnych słów których tutaj nie wypada przytaczać” – napisał były dziennikarz TVP na Facebooku.
Potem zdjęto go z anteny i zawieszono, gdy w kolejnym materiale na żywo pokazał, że “w miejscu wypadku jest podwójna ciągła, której kolumna rządowa bez sygnałów nie powinna przekraczać”. W materiale Bartłomieja Graczaka, który pokazały “Wiadomościach” TVP, na animacji pokazano linię przerywaną, zamiast podwójnej ciągłej. Błąd poprawiono w materiale kolejnego dnia.
– Wyobraźcie sobie, że po dzisiejszym sejmowym głosowaniu już nigdy nie będziecie w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Nawet nie będziecie się musieli o to martwić – dodał w poście Jakóbczyk, nawiązując do odrzuconego w Sejmie senackiego weta wobec “lex TVN”.
Źródło: Facebook, gazeta.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU