Jest duże prawdopodobieństwo, że przedwczorajsza opinia rzecznika TSUE pokryje się z wyrokiem Trybunału. Co to dokładnie oznacza, tłumaczy mecenas Michał Wawrykiewicz.
W połowie grudnia ubiegłego roku przyjęto rozporządzenie ustanawiające zasady ochrony budżetu Unii Europejskiej w przypadku naruszeń zasad praworządności czyli mechanizmu warunkowości określanego jako “pieniądze za praworządność”. Polska i Węgry wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargi z żądaniem stwierdzenia nieważności rozporządzenia. Wczoraj Manuel Campos Sanchez-Bordona, rzecznik generalny TSUE, wydał opinię w tej sprawie, w której stwierdził, że skargi obu państw nadają się do oddalenia, czyli – mówiąc wprost – do śmieci.
Opinia rzecznika TSUE nie jest wyrokiem i nie jest wiążąca, ale do tej pory we wszystkich sprawach dotyczących Polski i praworządności jego ocenia pokrywała się z wyrokami TSUE. Orzeczenie w tej sprawie zapadnie na wiosnę przyszłego roku. – Rzecznik TSUE to instytucja specyficzna, jest pewnego rodzaju doradcą sądu, który w czasie postępowania przygląda się sprawie i wystawia opinie. Trybunał może je podzielić bądź nie, ale zwykle je podziela – tłumaczył w radiu TOK FM Michał Wawrykiewicz, współzałożyciel Inicjatywy Wolne Sądy.
Jeżeli wyrok TSUE będzie zgodny z opinią rzecznika, wtedy Komisja Europejska będzie mogła zastosować mechanizm warunkowości. – Jeśli KE dojdzie do wniosku, że istnieje zagrożenie dla wydatkowania środków unijnych przez Polskę bądź Węgry, a więc że nie ma należytej kontroli nad ich wydawaniem, to będzie mogła wnioskować do Rady Unii Europejskiej o wstrzymanie wypłaty pieniędzy tym krajom – mówił mecenas.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU