– Powstała piramidalna struktura oszukiwania się nawzajem i tuba propagandy na potrzeby widzów TVP – mówi były pracownik Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Były pracownik Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) zdradza “Gazecie Wyborczej”, co się dzieje za kulisami budowy CPK. To nie tylko pilnowanie łąki za grube pieniądze przez ministra Marcina Horałę, lecz także cały przemysł propagandy obliczony na stworzenie wrażenia mocarstwowości całego przedsięwzięcia.
Według rozmówcy “Wyborczej”, pracującego w CPK przez kilka miesięcy, w czwartym roku przygotowań do sztandarowej inwestycji w spółce obowiązuje doktryna “ani kroku wstecz”. Jak mówi gazecie, nikt nie przyjmuje do wiadomości, że pandemia koronawirusa zdemolowała rynek lotniczy, a LOT ledwo wiąże koniec z końcem.
– Tam jest nastawienie na twardy elektorat prawicowy, który oczekuje pozytywnego przekazu na temat portu lotniczego w “Wiadomościach” TVP. Stworzyli nad CPK czapę polityczną i ordynarną tubę propagandową – zdradza.
Wierchuszka CPK jest bardzo wrażliwa na krytykę i prowadzi wewnętrzne śledztwa, a ci co mają inne zdanie muszą odejść. – Dlatego powstała tam piramidalna wręcz struktura oszukiwania siebie nawzajem, że wszystko idzie dobrze. Najpierw w spółce CPK, ale też wyżej: przez ministra Horałę, premiera Morawieckiego aż po prezesa Kaczyńskiego, który musi dostawać właściwy przekaz tak jak suweren przed telewizorami – mówi “Wyborczej”.
W spółce CPK pracowało w 2019 r. 100 osób, rok później już 260, w tym roku dobito do 300 zatrudnionych.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU