Andrzej Duda stał się ostatnio głównym graczem na polskiej scenie politycznej. Co prawda prezydent jest w hierarchii konstytucyjnych organów pierwszą osobą w państwie, ale analizując jego faktyczną pozycję przez ostatnie dwa lata trudno było tę teoretycznie silną pozycję zauważyć. Duda został przez PiS zepchnięty do roli osoby, która świeci oczami za poczynania dobrej zmiany i podpisuje wszystko to, co mu Kaczyński na biurko przyniesie.
Sytuacja uległa jednak zmianie, gdy prezydent nieoczekiwanie zawetował dwie kluczowe dla Prawa i Sprawiedliwości ustawy. Głowa państwa zdecydowała się na odesłanie do ponownego rozpatrzenia rozwiązań dotyczących zarówno Sądu Najwyższego, jak i Krajowej Rady Sądownictwa.
Natychmiast ruszyły spekulacje co do rzeczywistych powodów prezydenckiego weta. Z jednej strony można było się spotkać z teorią, że Duda zechce się wybić na niezależność, budując własną partię w oparciu o Jarosława Gowina i obóz Kukiza, z drugiej zaś strony, że chodziło wyłącznie o osłabienie pozycji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i chęć wywalczenie sobie u Kaczyńskiego większego szacunku.
Sytuacja na linii Pałac prezydencki – Nowogrodzka z dnia na dzień stawała się coraz bardziej napięta. Doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Ziobro, a prezydenckiem ministrem Krzysztofem Łapińskim. Z kolei poseł PiS Marek Suski poszedł jeszcze dalej, sugerując, że Duda nie może być pewny poparcia partii w 2020 roku.
Ten tydzień przyniósł jednak diametralną zmianę postawy ze strony obozu prezydenta. W rozmowie z prawicowym portalem wPolityce.pl szef kancelarii Krzysztof Szczerski próbuje studzić nastroje, twierdząc, że głowa państwa nie ma zamiaru robić Jarosławowi Kaczyńskiemu wbrew zakładając własną partię.
Wypowiedź prezydenckiego ministra jest stonowana i obliczona na uspokojenie nastrojów. Szczerski wyraźnie zaznacza, że prawica podzielona to prawica skazana na porażkę.
Szczerski: Jeśli dobra zmiana ma przedłużyć mandat, może to uczynić tylko w zjednoczeniu. Podział oznacza klęskęhttps://t.co/kUel6zWmYC
— wPolityce.pl (@wPolityce_pl) August 4, 2017
Taki komunikat ma jednak drugie dno. Szczerski wysyła w ten sposób prezesowi PiS jasny sygnał, że dalsze anatogonizowanie prezydenta może się zakończyć podziałem w obozie rządzącym. Przypomina to trochę zagranie blokujące w pokerze, ostrzeżenie na zasadzie – nie dokładaj do puli, bo jak postawisz mnie pod ścianą to i tak cię przebiję.
Prezydent Duda musi zdawać sobie sprawę, że nie ma już powrotu do stosunków sprzed weta. Jarosław Kaczyński słynie z tego, że jest pamiętliwy. Dlatego też głowa państwa musi działać roztropnie, jednocześnie ani przez chwilę nie pokazując słabości. Jeżeli tylko prezes zwęszy krew, możemy być pewny, że zagryzie Dudę na śmierć.
Dlatego też gra na zwłokę daje Dudzie przewagę. Zyskuje on niezbędny czas do tego, by wysondować czy realne jest stworzenie własnego zaplecza politycznego? W kuluarach przebąkuje się o partii republikańskiej o charakterze prawicowym, skupiającej elity z prawej strony sceny. Taki PiS z ludzką twarzą dla wyborców, którzy nie chcą Macierewicza, Ziobro czy samego Kaczyńskiego.
Również kalendarz polityczny jest dla prezydenta korzystny. Wszakże wybory samorządowe i parlamentarne są wcześniej niż prezydenckie, co oznacza, że to Kaczyński będzie musiał wcześniej wykonać kluczowe strategiczne ruchy na partyjnej szachownicy.
Dla urzędującego prezydenta największym zagrożeniem jest kwestia reelekcji w 2020 roku. Dlatego też dla Dudy kluczowe jest zawieszenie broni, ale zawieszenie na korzystnych dla niego warunkach. Głowa państwa chowa do kieszeni weto, zaś Kaczyński obiecuje mu poparcie za trzy lata.
Obaj panowie doskonale wiedzą, że prędzej czy później będą musieli się z sobą zmierzyć. Pytanie, kto mrugnie pierwszy?
źródło: wPolityce.pl
fot. Shutterstock/praszkiewicz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU