Trochę z przypadku zająłem się aferami, ponieważ to był okres pandemii, kiedy razem z posłem Szczerbą przeczytaliśmy jeden z artykułów, dotyczący wyłudzania dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Poszliśmy i sprawdziliśmy, że brat ministra Szumowskiego otrzymał olbrzymie pieniądze z NCBiR. Po tych kontrolach doszliśmy do wniosku, że jest pewnego rodzaju nisza w polityce. Mam na myśli kontrolę poselską, która zawsze była, ale nikt nie korzystał z niej na taką skalę – z Dariuszem Jońskim, posłem Koalicji Obywatelskiej o aferach Zjednoczonej Prawicy rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Do roku 2017 był Pan członkiem SLD, a następnie wraz z Inicjatywą Polską wszedł Pan do KO. Od blisko dwóch lat razem z posłem Michałem Szczerbą tropi Pan afery w obozie władzy pod hasłem „Mam Prawo Wiedzieć”. Dlaczego Pan się zaangażował w taką działalność?
Dariusz Joński: Trochę z przypadku, ponieważ to był okres pandemii, kiedy razem z posłem Szczerbą przeczytaliśmy jeden z artykułów, dotyczący wyłudzania dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Dotyczyło to brata jednego z prominentnych polityków Zjednoczonej Prawicy. Stwierdziliśmy, że nie zrobimy konferencji prasowej, tylko sami to sprawdzimy, a potem przygotujemy szerszą informacje. Tak się zaczęło.
Poszliśmy i sprawdziliśmy, że brat ministra Szumowskiego otrzymał olbrzymie pieniądze z NCBiR. Później, jak Łukasz Szumowski został Ministrem Zdrowia, zaczęliśmy sprawdzać, co dzieje się w resorcie. Po tych kontrolach doszliśmy do wniosku, że jest pewnego rodzaju nisza w polityce. Mam na myśli kontrolę poselską, która zawsze była, ale nikt nie korzystał z niej na taką skalę.
Na jakim etapie znajduje się zeszłoroczna afera respiratorowa i czy są szanse na to, że zostanie ona pozytywnie zakończona – czyli winni zostaną ukarani, a pieniądze odzyskane?
Umowa została podpisana w kwietniu zeszłego roku. Na jej podstawie miało zostać dostarczonych 1200 respiratorów, a przyszło 200. Na dzień dzisiejszy handlarz bronią jest winien 50 milionów wraz z odsetkami. Niewiele wskazuje na to, żeby zapłacił. Resort wmawiał opinii publicznej, że znalazł jakieś respiratory na lotnisku, które zostaną wystawione na licytacji, co pomoże w odzyskaniu części długu. Jak się okazało, to nie są te respiratory i najprawdopodobniej zostaną zezłomowane. Należy też podkreślić, że prokuratura w ogóle nie chce sprawdzać niektórych wątków tej sprawy. Odpowiadając na Pana pytanie: sądzę, że sprawa ta zostanie wyjaśniona po utracie przez PiS władzy.
Niedawno przegłosowano ustawę, na podstawie której na granicy polsko-białoruskiej ma powstać mur. Czy przewiduje Pan przy tej okazji możliwość zaistnienia podobnych nadużyć jak przy aferze respiratorowej?
Jeżeli w czasie pandemii, kiedy umierali ludzie, rząd robił interesy z handlarzem bronią i wyprowadził ogromne pieniądze, to tym bardziej przy budowie muru, na który ma pójść nie 160 milionów, a 10 razy więcej – możemy mieć do czynienia z jeszcze większymi nadużyciami. Zwłaszcza, że na miejscu nie ma dziennikarzy. Należy też zwrócić uwagę, że w czasie pandemii została przegłosowana ustawa, na podstawie której urzędników państwowych nie obowiązują przepisy o zamówieniach publicznych. To pokazuje, że zdaniem rządzących prawo władzy nie obowiązuje.
Od początku czerwca coraz głośniejsza staje się afera mailowa związana z pocztą elektroniczną ministra Dworczyka. Co kilka dni pojawiają się nowe sensacje związane z tą aferą. Natomiast rządzący, zamiast ustosunkować się do prawdziwości maili, twierdzą że pytania o nią zadawać mogą tylko poplecznicy Putina. W jaki sposób powinno się rozwiązać tę sprawę?
Myślę, że tą sprawą powinna zainteresować się prokuratura. Afera mailowa pokazuje też, w jaki sposób jest zarządzane państwo PiS-u. To widać jak w pigułce. Ciekawe też jest to, że działo to się akurat w pandemii, kiedy podejmowano wiele decyzji w oparciu o sondaże, a nie faktyczną sytuacje. W normalnym kraju to premier Morawiecki – a nie minister Dworczyk – powinien podać się do dymisji. Natomiast, tak jak wcześniej mówiłem, rządzący stawiają się ponad prawem i władza udaje, że maili nie ma.
Treść maili pokazuje nam, jak jest zarządzane państwo. Czego jeszcze możemy się dowiedzieć z maili, które jeszcze nie wyciekły?
Spodziewam się wszystkiego, co nie jest zgodne z prawem czy kulturą polityczną. Moim zdaniem, maile te ostatecznie pogrążą PiS i polityków Zjednoczonej Prawicy. Warto też powiedzieć, że pokazują one opinii publicznej spory personalne, jakie panują w obozie Zjednoczonej Prawicy. Sądzę, że politycy zapłacą za to najwyższą cenę, czyli utratą władzy oraz odpowiedzialnością karną.
Najpierw prezes Marian Banaś był kryształowy, potem pancerny, a teraz relacje między nim a Prokuratorem Generalnym są tak napięte, że grozi to „otwartą wojną”. Dlaczego Prezes NIK tak zawzięcie tropi nieprawidłowości w sferach rządowych?
Prezes NIK jest w trudnej sytuacji, gdyż jest wniosek o uchylenie jego immunitetu, a poza tym Zjednoczona Prawica robi wszystko, żeby zakneblować mu usta. Należy też pamiętać, że oprócz prezesa są też urzędnicy w Najwyższej Izbie Kontroli, którzy mieli do czynienia z niejedną władzą, a na komisjach sejmowych przedstawiają raporty, w których znajdują się dowody na nadużycia. Moim zdaniem propozycja opozycji dotycząca powołania komisji śledczej – która miałaby wyjaśnić raporty NIK i nieprawidłowości rządu PiS – jest uzasadniona, gdyż wszystkie nieprawidłowości powinny zostać rozwiane.
Czego jeszcze możemy się dowiedzieć z kolejnych raportów Banasia i kto jest nimi najbardziej zagrożony?
Zagrożony jest rząd i Jarosław Kaczyński. Uważam, że w najbliższym czasie dwa raporty będą bardzo ciekawe. Pierwszy, dotyczący szpitali tymczasowych i finansowania ich. Drugi – to kwestia budowy elektrowni w Ostrołęce, która pochłonęła ponad 2 miliardy złotych, a elektrowni nie ma. Wielu działaczy PiS-u zarobiło na tej budowie.
Kolejną głośną sprawą jest kwestia dotowania przez rząd nacjonalistycznych organizacji Roberta Bąkiewicza. Ostatnio razem z posłem Szczerbą zarzucił Pan resortowi kultury oszustwo przy okazji dotacji dla tych stowarzyszeń. Jaka może być rzeczywista skala wsparcia rządu dla Bąkiewicza?
Na to pytanie niestety nie odpowiem. Z Funduszu Patriotycznego jest to około 3 milionów złotych. To nie jest wszystko, gdyż jest to tylko jeden z funduszy. Jest jeszcze Instytut Wolności, który ma budżet nie 30, a 600 milionów. Stamtąd też organizacje Bąkiewicza dostają dotacje. Do tej pory pokazaliśmy, że stowarzyszenie Straż Narodowa i Straż Niepodległości dostawała punktację 184, a później ją zawyżano, co zakwalifikowało ją do dofinansowania. Tym powinna zająć się prokuratura i NIK, gdyż mówimy o publicznych pieniądzach.
Jak długo jeszcze Zjednoczona Prawica pozostanie teflonowa, a jej afery tylko w znikomym stopniu będą odbijać się na sondażach partyjnych?
To jest odwieczne pytanie, które sobie zadajemy: co zrobić, żeby dotrzeć do zwykłych obywateli tak, żeby te informacje, o których rozmawiamy, były powszechnie znane? Jak dobrze wiemy, społeczeństwo nie usłyszy tych informacji w publicznych mediach. Mimo tego, to jest rola posłów, żeby pokazywać nadużycia władzy opinii społecznej.
Bardzo dziękuje za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU