Pod hasłem walki z kornikiem drukarzem trwa bezprecedensowa wycinka Puszczy Białowieskiej, wbrew opinii obrońców przyrody, wbrew UNESCO, a ostatnio wbrew wyrokowi Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Choć wydaje się to niepojęte, na 2/3 obszaru Puszczy maszyny ścinające drzewa w przeciągu 15 sekund, wciąż pracują na pełnych obrotach.
Groźby Komisji Europejskiej nie skutkują, podobnie jak zapowiedź objęcia także sprawy łamania zabezpieczenia wydanego przez ETS procedurą naruszenia praworządności. Co więcej, jak donosi “Nasz Dziennik” minister środowiska Jan Szyszko kontratakuje, zapowiadając obciążenie Komisji Europejskiej rachunkiem za straty wywołane wstrzymaniem “działań ochronnych” jak konsekwentnie nazywa rzeź wiekowych drzew. A chodzi o niebagatelną kwotę 2,5 mld złotych, jaką minister Szyszko uznał za adekwatną do potencjalnych strat. Jego zdaniem, proces przed ETS może potrwać nawet 2-3 lata, a przez cały ten okres przyroda ponosić będzie niepowetowane straty w postaci zaniknięcia unikalnych siedlisk roślin i zwierząt, których ochroną tak żywotnie zainteresowane jest polskie Ministerstwo Środowiska.
Trzeba przyznać, że niebywały tupet ma minister Szyszko, który dziś w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” nie dosyć, że zapowiedział dalsze ignorowanie wyroku ETS, to w obraźliwy sposób wyraził się o unijnych ekspertach ds. środowiska, sugerując, że nie potrafią odróżnić kornika od żaby. Dodatkowo obowiązuje niezmienna narracja o tym, że nikt na świecie nie zna prawdziwych okoliczności, wszyscy są niedouczeni, a wiedzę czerpią z przekazów totalnej opozycji. W czasie gdy trwa ta pusta przepychanka na słowa, upadają kolejne drzewa i niszczone jest polskie dziedzictwo w Puszczy Białowieskiej.
Biorąc pod uwagę korzyści finansowe, jakie z masowej wycinki drzew czerpie budżet państwa oraz okoliczne tartaki, można odnieść wrażenie, że władza kornika drukarza dopinguje, by jak najwięcej drzew zdążył zaatakować. Według szacunków ministra środowiska, dziś zaatakowanych kornikiem drukarzem jest 1,3 mln drzew, jedno drzewo zaraża 30 kolejnych do 4 razy w roku. Oznacza to, że potencjalnym “działaniem ochronnym” w postaci likwidacji miejsca rozrodu owadów jest likwidacja kilku milionów drzew rocznie. Tego szaleństwa nikt zatrzymać nie potrafi.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU