W czwartek wieczorem lider Platformy Obywatelskiej zaprosił wszystkich chcących pozostać w Unii Europejskiej na manifestację, która ma się rozpocząć w niedzielę o 18 na Placu Zamkowym w Warszawie. To reakcja na wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej unieważniający zapisy europejskich traktatów, które Polska ratyfikowała wiele lat temu.
Część opozycji ma problem, ponieważ na manifestację zaprosił Donald Tusk, choć inni na to nie wpadli
Rzecz jest banalna: Ktoś na tę manifestację zaprosić musiał, ponieważ ktoś musi ją zorganizować i pokryć koszty choćby wynajmu sceny czy nagłośnienia. Dla przedstawicieli Polskiego Stronnictwa Ludowego jest to jednak problem, ponieważ uznali, że to prywatna impreza lidera PO. Jednocześnie, Ludowcy nie proponują alternatywy ani nie chcą partycypować w kosztach organizacji tego wydarzenia. – Nie jesteśmy członkami partii Donalda Tuska, żeby odpowiadać na jego wezwania. Nikt nie będzie nikogo zatrzymywał ani zachęcał do udziału – zapowiadał Marek Sawicki. Donald Tusk ma prawo uznać, że ktoś tu nie dorósł do swojej roli w polityce.
Hołownia negocjuje swoje miejsce na scenie
W podobnym tonie, co politycy PSL zareagował szef Polski 2050. Szymon Hołownia postanowił negocjować swoje miejsce na niedzielnym wydarzeniu. – Donald Tusk dzwonił do mnie wczoraj, ustaliliśmy, że dziś porozmawiamy o tym, jak sprawić, by taka manifestacja była wydarzeniem całej demokratycznej opozycji. Zdziwiłem się trochę, gdy dwie godziny później ogłosił, że zaprasza sam na „swoje” wydarzenie. Sprawa jest jednak oczywiście na tyle ekumeniczna, że chętnie wrócimy do rozmów. W partyjnej imprezie Tuska czy PO uczestniczyć nie będziemy, w formule, która zmieści nas wszystkich – oczywiście, że tak – tłumaczy szef Polski 2050.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU